Eksperci Konfederacji Lewiatan zwracają uwagę, że projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie obowiązkowych badań „sanepidowskich” nie wskazuje jasno, kto może w tych kwestiach wydawać orzeczenie lekarskie. Pamiętajmy, że w wielu branżach badania sanitarno-epidemiologiczne są obligatoryjne, np. dla osób pracujących przy żywności.
Jak się okazuje, rozporządzenie, które trafiło do konsultacji społecznych, mówi po prostu o lekarzu. I nic więcej. Nie wskazuje literalnie żadnej specjalizacji. To ciekawe, bo kiedy zaglądamy do dokumentu załączonego do projektu, czyli oceny skutków regulacji, autorzy wymieniają… lekarzy medycyny pracy.
Taki stan rzeczy budzi niepokój wśród przedsiębiorców. Do tej pory bowiem badania sanitarno-epidemiologiczne były realizowane przez lekarzy POZ. Tym razem nie są oni wymienieni w projekcie. „Należy jasno rozstrzygnąć, czy badania sanitarno-epidemiologiczne będą mogły być realizowane tak jak dotychczas przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Jeśli tak, w rozporządzeniu powinien się znaleźć zapis o lekarzach podstawowej opieki zdrowotnej oraz medycyny pracy” – powiedział ekspert ds. branży Life Sciences Konfederacji Lewiatan Kacper Olejniczak.
CZYTAJ TAKŻE: Prowadzenie firmy jest coraz trudniejsze. Tak uważa 3 na 4 przedsiębiorców
W ocenie pracodawców minister zdrowia powinien wydłużyć do pięciu lat ważności orzeczeń dla badań przeprowadzanych przed wejściem w życie rozporządzenia. Konieczne jest także wprowadzenie rejestru wydanych orzeczeń oraz przygotowanie wzoru skierowania na badania sanitarno-epidemiologiczne, którego dziś ewidentnie brakuje.
Lewiatan zwraca uwagę, że z nowych przepisów „trudno dowiedzieć się, na kim spoczywa obowiązek informowania pracodawcy o konieczności zaprzestania pracy? Czy ma to być lekarz, podmiot medyczny czy pracownik”.
W projekcie nie ma także możliwości wykorzystania e-podpisu. Nie ma także słowa o trybie odwoławczym. Nie wiadomo zatem czy, gdzie i do kogo badany lub kierujący mogą odwołać się od treści orzeczenia.