W wywiadzie opublikowanym przez Polska Times, Krzysztof Saczka pełniący w zastępstwie funkcję Głównego Inspektora Sanitarnego wyjaśnił, że on jak i wszyscy pracownicy sanepidu są zobowiązani do podejmowania działań w odpowiedzi na nieodpowiedzialne ruchy przedsiębiorców. - Inspekcja sanitarna stoi na straży bezpieczeństwa zdrowotnego i mając tę legitymację, podejmuje stosowne działania, aby wywiązać się z tych obowiązków jakie są na nią nałożone – tłumaczył.
CZYTAJ TAKŻE: Tarcza Finansowa PFR 2.0 nie dla zbuntowanych przedsiębiorców?
Zwołujący się w internecie przedstawiciele poszczególnych branż, wspierają się w walce o swoje biznesy. – Nie mamy za co żyć. Nie mamy nic do stracenia. Chcemy zarabiać – apelują. Saczka podkreślił, że podejmowane przez pracowników sanepidu działania nie są formą ścigania, a jedynie sprawdzeniem „czy przestrzegane są warunki sanitarno-epidemiologiczne”. Dodaje, że jest świadomy „kosztów społecznych", ale bez nich nie ma szans na zapewnienie bezpieczeństwa w sobie pandemii. - Otwieranie tego typu działalności w tej chwili na pewno nie ułatwia nam zarządzania sytuacją epidemiologiczną i stanowi bardzo duże ryzyko w kierunku sprowokowania potencjalnego wiosennego wzrostu zakażeń. A to może odbić się społecznie bardzo niekorzystnie – powiedział szef GISu. Nie można nie przyznać mu racji, ale problem w zakresie sankcji tkwi gdzie indziej. Prawnicy i sądy mają duże wątpliwości, co do zasadności przyznawania mandatów i kar, co widać w opiniach i wyrokach. Dotychczasowe rozstrzygnięcia w większości uznają mandaty za bezpodstawne, a kary unieważniają.
CZYTAJ TAKŻE: Lokal zamknięty, a koncesja na alkohol do zapłaty. – To absurd – oceniają restauratorzy.
Czym się różnią mandaty dla przedsiębiorców
Przedsiębiorcy np. restauratorowi, który wbrew przepisom rządowego rozporządzenia, otworzy lokal grożą dwie sankcje. Pierwsza to mandat wystawiony przez Policję (500zł), a druga to kara administracyjna sanepidu (30 tys. zł.). Najważniejszymi różnicami jest to, że mandatu można nie przyjąć. Na skutek czego sprawa trafi do sądu i dopiero jego ewentualny wyrok będzie nakładał obowiązek zapłaty. Tymczasem kara administracyjna spowoduje automatyczne ściągnięcie pieniędzy z konta przedsiębiorcy. Oczywiście, można z powodzeniem ubiegać się o ich odzyskanie ale przed sądem, co wydłuża cały proces.
Podstawą rozstrzygnięć na korzyść zbuntowanych przedsiębiorców jest problematyczna podstawa prawna sankcji. Obostrzenia wprowadzone rozporządzeniem są niezgodne z aktami prawnymi znajdującymi się wyżej w hierarchii tj. ustawami i konstytucją, które zapewniają swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Jej ograniczenia możliwe są tylko przy spełnieniu precyzyjnie określonych warunków, które nie wystąpiły.
CZYTAJ TAKŻE: Dlaczego budowanie społeczności wokół marki się opłaca