Tego jeszcze nie było. Spółka PKN Orlen, której przecież zależy na jak najwyższych wartościach sprzedaży, musi uspokajać klientów oczekujących w panice na swoją kolej do tankowania. Nie pomogły zapewnienia, że paliwa starczy dla wszystkich, a także komunikaty w mediach. Bezskuteczne okazało się wskazywanie, że winne zamieszania są farmy trolli. Ostrzeżenia przed fake newsami również nie przyniosły spodziewanego efektu. Kolejki jak były, tak są.
CZYTAJ TAKŻE: System SWIFT. Co to jest i jak działa?
W piątek PKN Orlen pochwalił się w mediach społecznościowych wynikami z czwartku, 24.02.2022 r. Okazało się, że sprzedaż na stacjach paliw państwowego giganta wzrosła skokowo o… 400% - czytamy w oświadczeniu koncernu. Nic dziwnego, że spółka wprowadziła na swoich stacjach ograniczenia do 50 litrów dla samochodów osobowych i 500 litrów dla ciężarówek. Takie postawienie sprawy wyeliminowało sprzedaż dodatkowych litrów do kanistrów, a nawet beczek przewożonych na przyczepach.
Oświadczenie dotyczące dostępności paliw na stacjach @PKN_ORLEN. Jeszcze raz apelujemy o spokojne podejście do sytuacji i dokładną weryfikację źródeł informacji na temat dostępności paliw pic.twitter.com/YfRoOMHXAj
— Joanna Zakrzewska (@RzecznikORLEN) February 25, 2022
Jeśli na kimś nie robi wrażenia skala wzrostu sprzedaży na Orlenie, niech lepiej zerknie na dane opublikowane przez ekonomistów PKO BP. Wykres, który pojawił się na twitterowym koncie @PKO_Research pokazuje dzienną wartość transakcji bezgotówkowych na stacjach benzynowych. Wynika z niego, że w porównaniu do danych ze stycznia 2022 roku, w miniony czwartek wartość ta wzrosła ponad… DZIESIĘCIOKROTNIE! A to już pokazuje, że Polacy wręcz „rzucili się” na paliwo.
To chyba niepotrzebna panika. Zachowajmy spokój! pic.twitter.com/gsqKuzguPV
— PKO Research (@PKO_Research) February 25, 2022
Jak wynika z wypowiedzi prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka, koncern rozprawił się już z dziesięcioma przedsiębiorcami, który w nieuzasadniony sposób napędzali panikę, podnosząc ceny do astronomicznych wartości. Wiele wskazuje na to, że na tym się sprawa nie skończy, a problemy mogą mieć również inne firmy współpracujące ze spółką.
Obajtek wskazał, że winę za wybuch paliwowej paniki ponoszą farmy trolli, które zdołały rozsiać falę dezinformacji, a także fake newsów. Niestety zachowanie niektórych właścicieli stacji paliw wpisało się w ten trend, dodatkowo budując atmosferę niepokoju i napędzając sprzedaż do dawno niewidzianych wartości.