Posłowie mocno wzięli się do pracy nad tym, by praca zdalna znalazła swoje miejsce w kodeksie pracy! Doświadczeń z ostatnich dwóch lat mamy aż nadto. Jakoś udało się powiązać koniec z końcem, nawet jeśli w środku biura przydarzyło się ognisko choroby. Było trochę stresu, ale każdy – od szefa do szeregowego pracownika wybijał się na wyżyny elastyczności. Bez gorsetu z przepisów, daliśmy radę. Dziś, gdy pandemia zdaje się odchodzić do przeszłości, praca zdalna ma znaleźć się w kodeksie pracy.
Gdyby, odpukać, miały nadejść nowe fale zakażeń, praca zdalna mogłaby już taka łatwa nie być. Jak zauważa dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, Robert Lisicki „Regulacje dotyczące pracy zdalnej zawarte w projekcie ustawy postrzegane są przez pracodawców jako sformalizowane i generujące pewne ryzyka, przez co mogą zniechęcić część z nich do tej formy organizacji pracy”.
CZYTAJ TAKŻE: List polecony zniknie na stałe?
W tym tekście skupimy się na kilku „zapalnych punktach”, które są zapisane w projekcie i budzą uzasadnione obawy. Kontrowersje narosły m.in. wokół zasad ustalania ryczałtu z tytułu rekompensaty kosztów ponoszonych przez pracownika podczas pracy zdalnej. Oczywiście, że jeśli pracownik poniósł konkretne koszty, powinny być one zwrócone. Ale czy koniecznie według recepty wpisanej paragrafami w kodeks pracy? W ocenie Lewiatana najlepiej byłoby, gdyby kwestie zasad takiego zwrotu rozstrzygać na poziomie zakładu, czyli inaczej mówiąc dogadać się.
Autorzy projektu ustawy, w siłę porozumienia najwyraźniej nie wierzą. Konfederacja Lewiatan chce, by „umożliwić pracodawcom ustalanie jednej kwoty rekompensaty kosztów pracy zdalnej w stosunku do całej załogi bądź grupy pracowników wykonującej podobne prace, a nie w odniesieniu do każdego pracownika”. Z pewnością takie postawienie sprawy ułatwiłoby cały proces. Pracownik i tak nie byłby stratny. Proponowany w projekcie ustawy mechanizm, można zastąpić prostym rozwiązaniem. To pierwszy postulat pracodawców.
Kolejna uwaga, a zarazem pomysł Lewiatana, powinna spodobać się pracownikom. Eksperci chcą by wymiar pracy okazjonalnej zwiększyć z proponowanych 24 dni do 36 dni w każdym roku kalendarzowym.
Charakter pracy w wielu firmach się zmienia. Zmienia się też podejście pracowników oraz ich możliwości wynikające chociażby z postępu technik teleinformatycznych. Pamiętajmy, że praca okazjonalna jest ukłonem w stronę pracowników, by lepiej realizowali swoje potrzeby, także te pozazawodowe.
Postulat nie powinien napotkać na opór po stronie rządu, który promuje umiejętne godzenie pracy z życiem rodzinnym. Lewiatan zauważa, że ten przepis, szczególnie ułatwiłby życie tych osób, które każdego dnia dojeżdżają do pracy wiele kilometrów. W ten sposób zaoszczędziliby sporo czasu i pieniędzy, pamiętając przy tym o swoich obowiązkach zawodowych.
Pracodawcy wnoszą również o rezygnację z jeszcze jednego punktu w przepisach. Mowa o uzgadnianiu miejsca pracy zdalnej… i to każdorazowym. Są również za tym, by dodać więcej szczegółów w kwestiach związanych z BHP, a także ustalić specyfikę pracy zdalnej jeśli wynika ona z pracy okazjonalnej, lub wynikającej z nadzwyczajnej sytuacji. Ponadto postulują także wydłużenie terminu wejścia w życie omawianych przepisów.