Coraz więcej firm transportowych jedzie na oparach. Od początku pandemii mają one coraz wyraźniej „pod górkę”. Suma długów, jakie mają do spłacenia przewoźnicy oraz firmy magazynowe urosła od wiosny 2020 roku z 978,8 mln złotych na koniec maja 2021 roku. To oznacza wzrost o ponad 1/5.
Trudno jednak za ten stan rzeczy obwiniać jedynie pandemię, bowiem jak zauważa KRD, dług tej branży rósł systematycznie również w okresie poprzedzającym problemy z koronawirusem. Jedyny moment, w którym wydawało się, że transport włącza wyższy bieg to grudzień 2020 roku, kiedy zaległości nieznacznie spadły do 1,11 mld złotych. Niestety tego trendu nie udało się podtrzymać w kolejnych miesiącach.
Swoistym bezpiecznikiem, który sprawił, że zadłużenie branży TSL nie rosło jeszcze bardziej, była dobra kondycja e-commerce – wynika z komentarza prezesa Krajowego Rejestru Długów Adama Łąckiego.
„Nie bez znaczenia była także niezła kondycja polskiego przemysłu oraz firm budowlanych, które starały się funkcjonować niemal bez przestojów. Rosnące od lat zadłużenie branży można z kolei tłumaczyć tym, że polscy przewoźnicy muszą się mierzyć z dużą konkurencją na zachodzie oraz zmieniającymi się regulacjami dotyczącymi transportu towarów w poszczególnych krajach” – precyzuje Adam Łącki, prezes KRD.
Inna rzecz to ciągła potrzeba odmładzania floty i inwestycji w nowoczesny sprzęt. Właściwie zawsze wymaga to zewnętrznego finansowania. Kredyty czy leasingi stanowią stałą i niemałą pozycję kosztową w firmach transportowych. Wystarczy stracić jednego solidnego klienta, a biznes zaczyna chwiać się w posadach. Ten problem dotyczy przede wszystkim małych graczy, którzy w dalszym ciągu stanowią dużą część tego biznesu.
KRD analizując swoją bazę danych, zauważył jedną pozytywną tendencję. Firm transportowych, które mają zaległości w płatnościach, jest mniej niż jeszcze w maju 2020 roku. Pod koniec czerwca 2020 roku było to 23.460 firm, teraz problemy z długami dotyczą 23.316 przedsiębiorstw.
Problem w tym, że stale rośnie średnie zadłużenie przedsiębiorstw, które zmagają się z długami. Średnie zadłużenie przypadające na jedną firmę wzrosło w ciągu ostatniego roku z 44,7 tys. do 50,5 tys. zł. To oznacza, że przeciętny dłużnik tej branży ma do oddania o 6 tys. złotych więcej niż jeszcze rok temu.
W ujęciu podziału administracyjnego Polski największą grupę dłużników w transporcie stanowią firmy z woj. mazowieckiego, które winne są swoim wierzycielom 231 mln zł. Drugie miejsce zajmuje woj. śląskie z 137 mln zł. Podium zamyka woj. wielkopolskie z zadłużeniem 131 mln zł.
Na liście KRD największe grono dłużników w branży transportowej stanowią jednoosobowe działalności gospodarcze. To aż 77% wszystkich dłużników branży TSL, odpowiedzialnych za 76% wszystkich długów.