Drożeje prąd, gaz, półprodukty. W tym ciągu, wymienianym przez przedsiębiorców jednym tchem, należy dodać jeszcze jeden inflacyjny czynnik – ludzka praca. Rok 2021 dla wielu pracodawców był generalnym testem przed tym, co nas dopiero czeka. Wzrost cen będzie nakręcał presję płacową – szczególnie wśród słabiej wynagradzanej kadry. Mowa o osobach zarabiających w okolicy płacy minimalnej. To właśnie tam podwyżki odegrają główną rolę. Szczególnie w sytuacji, w której walka o ręce do pracy dopiero się rozkręca. Rynek pracy 2022 będzie zatem jeszcze bardziej wymagający.
CZYTAJ TAKŻE: Odchodzi kluczowy pracownik? W każdej firmie zdarza się Paulo Sousa
Eksperci od demografii nie mają wątpliwości. Odpływ pracowników odchodzących na emeryturę i kończących karierę zawodową będzie dużo potężniejszy, niż napływ młodego pokolenia na rynek pracy. Starzejące się społeczeństwo oznacza także nominalny wzrost osób podatnych na zwolnienia chorobowe oraz renty z tytułu niezdolności do pracy. Zaczyna się powoli realizować scenariusz, w którym ludzi do pracy w wielu miejscach będzie brakować.
Pracodawcy na wiele sposobów będą starali się przyciągnąć do siebie nowych pracowników. Zadania łatwego nie będzie szczególnie w tzw. Polsce powiatowej, gdzie oprócz fatalnych tendencji demograficznych widać wyraźnie odpływ młodego pokolenia do dużych miast.
Druga połowa roku przyniosła również jeszcze jedną nieoczekiwaną tendencję. Osłabiający się na potęgę złoty zaczął tracić także do hrywny ukraińskiej. To właśnie rodzima waluta lub amerykański dolar są dla pracowników z Ukrainy głównym punktem odniesienia. Szybko się przekonali, że z miesiąca na miesiąc zarabiają... coraz mniej. I to w warunkach coraz droższego życia nad Wisłą. Nie dziwi fakt, że po raz pierwszy po stronie pracowników zza rzeki Bug zauważyliśmy coraz bardziej wyraźną presję płacową. Nie polegała ona na tym, że prosili o podwyżki, ale po prostu przechodzili do innych firm, które płaciły więcej. Jeśli relacja złotego do hrywny nie poprawi się w 2022 roku, możemy być świadkami kontynuacji tego zjawiska.
Niewykluczone, że w 2022 roku w kontekście pewnych ułatwień w przepisach, zauważymy napływ pracowników z takich krajów jak Białoruś, Rosja, Mołdawia czy Gruzja. Jednak i w tym przypadku słaby złoty nie będzie ułatwiał zadania.
Dalszej ewolucji możemy spodziewać się po stronie elastycznych form zatrudnienia. Może tu jednak „namieszać” Polski Ład, który już zniechęca wielu samozatrudnionych do kontynuowania takiej relacji. Etat staje się coraz cenniejszy.
Z drugiej jednak strony coraz więcej pracowników, z chęcią przyjmuje różnego rodzaju zmiany w samym formacie pracy. Elastyczne godziny oraz praca zdalna są dla części pracowników niezwykle atrakcyjną propozycją. Część z tych, którzy pandemię spędzili w kapciach we własnym domu, chce kontynuacji takiej formy zatrudnienia, jednak nie wszyscy. Ocenia się, że około 20% pracowników, którzy zmuszeni byli przez pandemię do pracy zdalnej chce pracować z własnego domu, w dogodnych godzinach. Dla części z nich jest to okazja do podjęcia pracy na drugim etacie i poprawienia sytuacji w domowym budżecie.