Branża motoryzacyjna nie ma łatwego czasu. Najpierw pierwsze dwie fale pandemii przeczołgały producentów samochodów po dawno niewidzianych nizinach statystyk sprzedaży. Potem okazało się, że brakuje elektronicznych podzespołów, bez których współczesny samochód współczesnym nie będzie. I w dodatku nie pojedzie. To spowodowało, że zakup samochodu stał się trudniejszy niż kiedykolwiek. Wybór wymarzonych czterech kółek wiąże się z długim oczekiwaniem, albo… braniem tego co jest. Z tym że nie do końca. Niektórzy mówią klientom: albo leasing, albo wcale.
Jeden z internautów napisał na Facebooku, na grupie osób zainteresowanych leasingiem o swojej historii. Chciał kupić mały, miejski samochód popularnej marki. Co ciekawe, auto było dostępne, a on był gotów je kupić. Za gotówkę, lub przelewem. Odpowiedź sprzedawcy mocno go zdziwiła. Okazało się, że auto może wziąć… ale w leasing. Opcja tradycyjnej sprzedaży z transferem 100 procent środków w ogóle nie wchodziła w grę.
CZYTAJ TAKŻE: Sprzedaż samochodów 2021
Opowiedzieliśmy tę historię prezesowi Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego „SAMAR” Wojciechowi Drzewieckiemu. W rozmowie z Magazynem Firma przyznał, że taka praktyka rzeczywiście jest stosowana „szczególnie przez marki, które mają »własny« bank”. Ale nie tylko. - „Trzeba pamiętać, że każdy sprzedawca ma do zrealizowania określony plan sprzedaży. Może się okazać, że musi wyrobić określoną sprzedaż produktów finansowych np. leasingu, by móc liczyć na jakiś bonus, czy premię” – powiedział Wojciech Drzewiecki. Jednocześnie dodał, że w obecnej skomplikowanej sytuacji rynkowej podobne zdarzenia mogą pojawiać się jeszcze częściej. Inne pytanie, czy są to praktyki zgodne z duchem prawa.
CZYTAJ TAKŻE: Do kiedy wybrać formę opodatkowania? 51 kluczowych dni dla firmy
„Sytuacja związana z >>wymuszoną<< sprzedażą wraz z narzędziami finansowymi może zdarzyć się, gdy dealer ma wciąż niezrealizowane plany sprzedaży narzędzi finansowych. Jeżeli realizuje je na bieżąco, auta za gotówkę także są dostępne. Może jednak zdarzyć się sytuacja, że pojawi się jeden duży kontrakt z finansowaniem zewnętrznym, który spowoduje, że wszystkie pozostałe auta, które dealer ma szansę wydać w danym miesiącu, będzie musiał sprzedawać z własnym finansowaniem, aby mieć szansę na bonus” – ocenia Wojciech Drzewiecki.
W tym kontekście prezes IBRM „SAMAR” opowiedział nam historię jednej z największych firm zajmujących się leasingiem w Polsce, która od jednego z producentów chciała kupić większą ilość samochodów. „Okazało się, że i oni mieli podobny problem. Sprzedawca powiedział, że mogą kupić te samochody, ale od razu z… finansowaniem” – wspomina Wojciech Drzewiecki. To pokazuje, że w ostatnim czasie „ciśnienie” na tego typu opcje jest coraz większe.
Należy pamiętać także, że w dłuższej perspektywie czasu takie łączenie sprzedaży samochodu z usługą finansową jest bardziej opłacalne. Kto jak kto, ale firmy motoryzacyjne i dealerzy znają się na matematyce i potrafią porównywać efekt finansowy. Może się więc okazać, że branża moto będzie szła w kierunku coraz głębszych związków z sektorem finansowym z banalnego powodu. To małżeństwo z rozsądku może się jej dużo bardziej opłacać. Sprzedaż auta z placu, za walizkę pieniędzy lub sześciocyfrowy przelew stawać się coraz mniej preferowane.