„To jest białe szaleństwo w środku lata. Co się dzieje z cukrem?” – pyta retorycznie pani Sylwia sprzedająca w jednym ze sklepów, w którym często robię zakupy. Faktycznie, w jej sklepie cukier ostatnio widziany był prawie tydzień temu. „W początkach pandemii na pniu schodził papier toaletowy, w momencie wybuchu wojny w Ukrainie paliwo, to teraz przyszedł czas na cukier” – wylicza.
W tej nieco anegdotycznej wyliczance pomijany jest jeden aspekt. Tak jak po „szturmie” na stacje zaobserwowaliśmy wzrost cen paliw, spowodowany poważnymi perturbacjami na światowym rynku, tak i teraz widzimy, że „panice cukrowej” towarzyszy wyraźny wzrost cen. Tam, gdzie cukier jest, ceny są wyższe niż tydzień, czy miesiąc temu.
Od czasów masowego wykupowania papieru toaletowego, w mediach społecznościowych, a także na stronach serwisów informacyjnych nie było takiego zatrzęsienia zdjęć pustych półek. Komentarze w stylu „jeszcze wczoraj był cukier, ale dzisiaj nie ma i nie wiadomo kiedy będzie” jest masa. W ten oto sposób, abstrahując od rzeczywistych powodów wynikających z inflacji oraz kwestii rynkowych, ceny napędzają… sami konsumenci.
CZYTAJ TAKŻE: PGE: Cena węgla wzrośnie o 190%, a gazu o 210%
Faktycznie, w dyskusjach coraz częściej słychać listę produktów, które wkrótce zdrożeją. Z drugiej jednak strony, w dobie dwucyfrowej inflacji drożeje absolutnie wszystko. No, może poza elektroniką, o czym możemy przekonać się, przeglądając dane GUS. Prognozy inflacji wskazują, że dwucyfrowe wzrosty cen rok do roku mogą utrzymywać się przez kolejne miesiące.
W ostatnich dniach z pewnością ręce zacierają ci właściciele sklepów, którzy kupili do swojego magazynu więcej palet z cukrem. Szczególnie wysoka przebitka widziana jest w punktach handlowych w małych miejscowościach i wioskach, tam w wielu miejscach kilogram tego produktu często przekracza już 5 złotych.