Rząd chce walczyć (i słusznie!) z pijanymi kierowcami i wprowadzić takie sankcje, które rzeczywiście wywołają strach w oczach tych, którzy po „kilku głębszych” chcą siąść za kółkiem. Liczby przerażają. W 2020 roku według danych opublikowanych przez Centrum Informacyjne Rządu (CIR), doszło do 23.540 wypadków, z czego 1.656 spowodowali pijani kierowcy.
Osoby kierujące „pod wpływem” pozbawiły życia 216 osób, a 1.847 w wyniku ich nieodpowiedzialności trafiło do szpitala. Część z nich ze skutkami wypadków będzie musiała zmagać się całe życie.
Jak te tragiczne statystyki mają się do Twojego firmowego samochodu? Rząd podczas posiedzenia 13.07. nakreślił kierunki penalizacji drogowych przestępców. Jak czytamy na stronie ministerstwa infrastruktury, wśród postulatów, jakie wchodzą w grę, znalazła się konfiskata samochodu, który prowadził, nawet jeżeli nie był jego własnością.
Przepadek pojazdu ma być obligatoryjny, jeśli pijany spowoduje przynajmniej ryzyko sprowadzenia katastrofy w ruchu drogowym.
Jak poinformowano w komunikacie resortu infrastruktury „Sąd będzie mógł orzec przepadek pojazdu nawet w sytuacji, gdy nie jest on własnością sprawcy, a właściciel lub inna osoba uprawniona przewidywała albo mogła przewidzieć, że udostępniając sprawcy pojazd może umożliwić popełnienie przestępstwa”.
Jeśli tak ostatecznie będą wyglądały proponowane przepisy, utrata samochodu przez firmę będzie w takim wypadku bardzo prawdopodobna. Chodzi o wskazanie katalogu osób, które przewidywały lub mogły przewidzieć, że sprawca jest (lub może być nietrzeźwy). W tym wypadku wskazano właściciela lub inną osobę uprawnioną. Może być to zatem nie tylko szef, ale także pracownik logistyki, działu transportu lub... ochrony wydający kluczyki na portierni. Postępowanie dowodowe w takich sprawach może być bardzo długotrwałe.
Jeśli przepisy wejdą w życie, trzeba liczyć się z tym, że wymuszą one po stronie pracodawców wiele dodatkowych procedur. Inna rzecz, że cały czas sporne w myśl RODO jest kontrolowanie pracowników alkomatem… Dobrze jeśli zmiany w przepisach, których celem jest walka z pijanymi kierowcami, uporządkują kwestie kontroli, np. na wejściu do zakładu. Dzięki temu łatwiej byłoby wyeliminować na starcie nietrzeźwych siadających za kółkiem autobusu, tira, dostawczaka, koparki, dźwigu etc.
Polski rząd nie jest wynalazcą mechanizmu konfiskaty auta wykorzystywanego przez pijanego kierowcę. Przeglądając opracowanie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, zauważamy, że w UE jest co najmniej kilka państw, które podobne rozwiązania wdrożyły. To m.in. Estonia, Finlandia, Dania czy Belgia. W większości przypadków, takie restrykcje dotyczą tylko pojazdu należącego do sprawcy. Niektórzy zastrzegli nawet, że aby dokonać konfiskaty, auto nie może być również do dyspozycji innej osoby (np. współmałżonka czy wspólnika).
Konfiskatę auta nienależącego do sprawcy dopuszcza np. Estonia, ale tylko w przypadku, w którym osoba, wobec której toczy się postępowanie przed sądem, sprzeda samochód osobie trzeciej, a ta będzie miała pełną świadomość, że poprzedni właściciel pojazdu chciał uciec w ten sposób od ciążącej nad nim kary.