Szczególną datą w tym programie będzie 7 stycznia 2022 roku. Wtedy ruszy nabór wniosków na wsparcie budowy infrastruktury, dzięki której naładujemy nasz pojazd. Także firmowy. Wiemy już, z niektórych źródeł, że w działach odpowiedzialnych za inwestycje w wielu firmach rozpoczęło się odliczanie do tego dnia. Równolegle trwa tam przeglądanie rozwiązań technicznych, które można zastosować w tym przypadku.
Po wprowadzeniu programu „Mój elektryk” także dla firm, państwo idzie za ciosem. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej kładzie na stole 1,87 mld złotych na program "Wsparcie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury do tankowania wodoru”. Kwota robi wrażenie. Niestety, już na wstępie musimy ją bardzo mocno podzielić i zredukować.
Większa część pieniędzy – okrągły miliard trafi na rozwój sieci elektroenergetycznej na potrzeby ładowarek pojazdów elektrycznych. A zatem na wstępie musimy odjąć tę kwotę, która trafi na inwestycje, dzięki którym prąd o właściwych parametrach do stacji w ogóle dotrze.
CZYTAJ TAKŻE: Mój elektryk dla firm. Od kiedy ruszają dopłaty?
Z punktu widzenia przedsiębiorcy interesuje nas pozostała kwota 870 mln złotych, która będzie przeznaczona na wsparcie samych ładowarek oraz stacji wodoru. Według NFOŚiGW to wystarczy, by w Polsce uruchomić 17 tys. nowych punktów ładowania samochodów na prąd oraz 20 stacji tankowania wodoru.
Wiele wskazuje na to, że stacja ładowania pojazdów w firmie będzie wkrótce istotnym elementem wyposażenia wielu zakładów. Nie tylko tych, które posiadają wielką flotę aut z zielonymi tablicami. Po auta elektryczne sięgają przecież także mali przedsiębiorcy. Dzieje się tak m.in. za sprawą programu "Mój elektryk". Pula środków, o której mówimy, nie jest jednak przeznaczona wyłącznie dla firm. Mogą z niej skorzystać także samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, wspólnoty, a także rolnicy indywidualni.
Z pierwszych informacji, jakie zostały opublikowane na stronie NFOŚiGW, w ramach programu stworzono nieco mniejsze „szufladki”. Pieniądze z nich mogą trafić np. na firmową ładowarkę, którą z nikim nie będzie trzeba się dzielić, czyli całkowicie na użytek własny.
Wspomniana „szufladka” w skali całego programu nie jest jednak zbyt zasobna. Na dofinansowania przedsięwzięć polegających na utworzeniu punktów ładowania o mocy nie mniejszej niż 22 kW wyłączenie na potrzeby własne stworzono budżet w wysokości 70 mln złotych. Na taką samą kwotę przewidziano budowę stacji na cele inne niż ogólnodostępne stacje ładowania. Wszystko zależy jak skonstruujemy projekt a także naszego pomysłu na taką stację.
Skoro rząd stawia na rozwój elektromobilności, nie może być inaczej. Na budowę ogólnodostępnych stacji ładowania o mocy nie mniejszej niż 50 kW lub przebudowę ogólnodostępnych stacji ładowania, przeznaczono gros środków. To aż 630 mln złotych. Według naszych przypuszczeń może być to łakomy kąsek dla takich firm jak hotele, galerie handlowe, czy markety. Wszędzie tam, stacja ładowania e-pojazdów może być niezłym narzędziem do ściągania klientów i oferowania im dodatkowych usług.
Dodajmy jeszcze, że na budowę lub przebudowę ogólnodostępnych stacji tankowania wodoru NFOŚiGW przeznaczył 100 mln zł.
Według szacunków NFOŚiGW w naszym kraju znajduje się obecnie ok. 1,7 stacji ładowania pojazdów elektrycznych, z których jedynie 1/3 posiada bardzo efektywne ładowarki stałoprądowe (DC). Pozostałe ok. 70% to dość wolne ładowarki prądu przemiennego (AC), których moc jest mniejsza lub równa 22kW.
Aby poprawić te statystyki, konieczne są inwestycje w sieć elektroenergetyczną, na co, jak wspomnieliśmy, trafi 1 mld złotych. Za te pieniądze zbudowane lub rozbudowane zostanie 4000 km linii elektroenergetycznych – zarówno napowietrznych jak i podziemnych. Konieczna będzie także budowa około 800 stacji transformatorowo-rozdzielczych.