Przede wszystkim tym, że jest to system hermetycznie zamknięty. Wiele osób słusznie zauważy, że Windows również uchodzi za oprogramowanie zamknięte. To prawda, jednak należy wskazać na jedną, kluczową w tym porównaniu, różnicę.
Windowsa możemy kupić w sklepie, a następnie włożyć płytę instalacyjną i zainstalować oprogramowanie niemal na dowolnym komputerze. Paradoksalnie, nic nie stoi na przeszkodzie, by w ten sposób wgrać okienka nawet na MacBooku.
Takiego procesu nie przeprowadzimy z MacOS. Kod oprogramowania jest zamknięty i zaszyfrowany. Na dodatek, zgodnie z postanowieniami warunków licencyjnych, nie wolno instalować tego oprogramowania na urządzeniach zewnętrznych, czyli takich, które nie powstały w Apple.
Widać więc dość wyraźnie, że już na etapie projektowania softu, firma z logo nadgryzionego jabłka poszła swoją drogą, której zresztą jest wierna do dziś. Gdyby Windows był rozwijany w ten sam sposób, to z okienek mogliby korzystać tylko posiadacze laptopów z linii Surface.
Apple MacOS to także pierwszy komercyjny system z GUI, czyli graficznym interfejsem użytkownika. Firma przedstawiła go już w 1983 roku, a więc na kilka lat przed konkurencją. Jeszcze do niedawna po stronie różnic można było wskazać też na politykę aktualizacji. Te przez wiele lat były płatne. Dopiero od niedawna firma z Cupertino przeszła na darmowy model dystrybucji.
Co do aktualizacji, warto wskazać też na jeszcze jedną cechę, która jest dla Apple bardzo charakterystyczna. Nawet dziś, w 2021 roku, aktualizowane są MacBooki, które debiutowały w 2015 i 2016 roku. Kupując komputer od Apple, długie wsparcie techniczne dostajemy niejako w pakiecie.
Użytkownik MS Windows, który nigdy nie miał styczności z ekosystemem od Apple, będzie czuł się tutaj nieswojo. Pulpit to raczej ozdobnik, a tradycyjne menu start nie istnieje. Firma z logo nadgryzionego jabłka postawiła na Dock’a, czyli dolny pasek z najważniejszymi aplikacjami.
Można nim zarządzać, usuwając wybrane ikony oraz dodając nowe. Inaczej wygląda też proces usuwania aplikacji. Nie trzeba szukać odpowiedniej funkcji w ustawieniach systemowych. Po prostu łapiemy ikonkę i przenosimy ją do kosza. To wszystko, co trzeba zrobić.
Same aplikacje w zdecydowanej większości przypadków pobiera się z oficjalnego sklepu Apple, choć z biegiem czasu producent nieco złagodził podejście do aplikacji zewnętrznych. Dziś można już w ten sposób instalować oprogramowanie.
Dla wielu osób szokiem może być brak podziału na LPM i PPM (lewy i prawy przycisk myszki/gładzika). Aby aktywować linka, nie wystarczy lekko tapnąć gładzika. Musimy go nacisnąć. Odpowiednikiem PPM jest zaś podwójne (z użyciem dwóch palców) jego wciśnięcie. Apple do perfekcji rozwinęło też system gestów, dzięki któremu surfowanie po sieci jest bardzo proste i przyjemne.
Nie zawsze. Jeśli nasza praca polega na przykład na edycji dokumentów czy zarządzaniu social mediami, to szybko polubimy się z tą platformą. Sytuacja staje się jednak nieco bardziej skomplikowana, gdy korzystamy z oprogramowania wyspecjalizowanego.
Dość często zdarza się, że wersja na MacOS nie istnieje, a zamienniki nie zapewniają nam wszystkich funkcji, które są niezbędne do wygodnej, dobrze zorganizowanej pracy. Warto przed zakupem sprawdzić, czy w naszej sytuacji MacOS nie przysporzy nam więcej irytacji niż frajdy.
Problematyczne są też niektóre gry. Wiele tytułów o globalnej rozpoznawalności nie ma swojego odpowiednika w świecie Apple. Paradoksalnie, aby zagrać w te tytuły, będziemy musieli… zainstalować Windows. Pokazuje to dość dobitnie, że jest to świetny system, jednak na pewno nie dla wszystkich.