Postawa wielu polskich firm jest godna podziwu. Mimo że sankcje nie dotykają ich branż, zdecydowały się powiedzieć stop produktom z etykietą „Wyprodukowano w Rosji”. Mimo realnych strat, a czasem nawet zachwiania fundamentów swojego biznesu postawiły na etykę. Pojedyncza decyzja nie jest może działem wielkiego kalibru, które zachwieje Kremlem. Solidarna postawa może jednak wiele zdziałać i wpisywać się w globalny trend unikania rosyjskich produktów. Biznes z Rosją nie jest niczym dobrym.
Kolejne firmy nie czekały z decyzjami. Wiele z nich poinformowało swoich rosyjskich kontrahentów, że nie kupią od nich (lub nie sprzedadzą im) niczego więcej. Decyzje Allegro, które zamyka swoją platformę na produkty z Rosji i Białorusi, może tylko ten proces przyspieszyć.
Niestety, na polskich drogach nie brakuje rosyjskich lub białoruskich ciężarówek, które przekraczają granicę w obie strony. Każda z nich to tony wwożonego lub wywożonego towaru. To miliony złotych lub euro obrotów.
Coś nie zadziałało? Nie. Sankcje nie obejmują całego handlu, tylko wybrane działy. Granice nie są zamknięte. Co nie jest zakazane, jest dozwolone. Takie jest prawo.
Sprzeciw wobec trwającej wymiany handlowej z Rosją widać m.in. w internecie. Są już osoby, które zdecydowały się zaprotestować przeciwko praktyce wpuszczania tirów ze wschodu. Swoje stanowisko zabrała Krajowa Administracja Skarbowa, która zdaje się studzić nastroje:
„Polska jako członek Unii Europejskiej (UE) jest częścią unii celnej. Większość transportów realizowanych przez terytorium RP to tranzyt z innych krajów Unii Europejskiej m.in. do Rosji. Wywożone z UE są wyłącznie towary nieobjęte sankcjami wywozowymi. Na polskiej granicy zewnętrznej odprawy są dokonywane zgodnie z obowiązującymi przepisami, w tym rozporządzeniami i decyzjami Rady UE. Każdy wywóz towarów poza europejski obszar celny podlega kontroli granicznej realizowanej przez polskie służby” – czytamy w komunikacie.
CZYTAJ TAKŻE: Jak działają banki w czasie wojny?
Rozpoznawanie towarów po kodzie EAN może wprowadzać w błąd. Zgodnie ze standardem kod kreskowy rosyjskich produktów zaczyna się od przedziału 460-469, a białoruskich - 481. Może się jednak zdarzyć, że produkt wyprodukowany w Rosji posiada „polski kod” 590. Jak to możliwe? Wystarczy, że nadaje go polski dystrybutor. W jednym z marketów, który odrzucił natychmiast rosyjskie produkty, jeszcze niedawno na półce znaleźliśmy globus edukacyjny, który, choć miał kod zaczynający się od 590, miał też adnotację „Wyprodukowano w Rosji”. Selekcja towarów w sklepach, które jasno chcą odrzucić wszystko, co rosyjskie może być dziurawa. I to nie z winy samych sklepów.
Inna rzecz, to kwestia etyki samych firm, które nadal decydują się na wprowadzenie do obrotu produktów z Rosji lub Białorusi. To także kwestia sumienia tych, którzy nadal sprzedają do Rosji swoje produkty, lub prowadzą tam biznes.
Napiszemy coś niepopularnego, ale bardzo prawdziwego. Są sprawy ważniejsze niż pieniądze. Na szczęście coraz więcej przedsiębiorców doskonale zdaje sobie z tego sprawę.