Pani Kinga pracująca od ponad 15 lat w dziale helpdesku dużej spółki akcyjnej przyznaje, że co jakiś czas zdarzają zgłoszenia od pracowników, które wpisują się w kategorie "zalane laptopy". „To prawdziwy katalog dziwnych zbiegów okoliczności, gdzie dominuje kawa, potem woda mineralna, cola, napoje energetyzujące, ale mieliśmy również przypadki whisky, kefiru i tradycyjnej oranżady. Zwykle przy zgłoszeniu pojawia się pytanie - co teraz oraz oczekiwanie szybkiej reakcji. Zazwyczaj nie da się już ze sprzętem niczego zrobić”.
Pani Kinga przyznaje, że liczba takich zgłoszeń zdecydowanie wzrosła w okresie pandemii i pracy zdalnej. Ocenia, że tylko niewielki odsetek laptopów po takim zdarzeniu udaje się uratować.
CZYTAJ TAKŻE: Koszty pracodawcy - wydatki z których nie zdajesz sobie sprawy
To jeden z czynników „ostatecznych”, który często wysyła urządzenie na skład elektrośmieci. Choć nie w każdym przypadku. Najczęstszym elementem uszkadzanym fizycznie jest matryca. Zazwyczaj uszkadza się ona nie pod wpływem upadku komputera (nawet z niewielkiej wysokości) oraz w wyniku nacisku. „Noszenie komputera w niekoniecznie przystosowanych do tego torbach obok ładowarki, notesu i pęku kluczy często kończy się tym, że najmniejszy nacisk np. w zatłoczonym tramwaju, czy nawet upadek z przedniego siedzenia samochodu, kończy się uszkodzeniem matrycy. W większości przypadków komputerów 2-letnich lub rocznych, wymiana jest opłacalna. W przypadku starszych modeli, wymiana matrycy może być zdecydowanie za droga w porównaniu do wartości urządzenia” – mówi pan Paweł pracujący w jednym z serwisów laptopów w Krakowie.
Doświadczenie pokazuje, że upadki lepiej znoszą komputery w aluminiowej obudowie, choć nie jest to zasadą. Wszystko zależy od tego, do jakich uszkodzeń dojdzie we wnętrzu komputera. Zdarza się, że dochodzi do trudnych do zidentyfikowania mikrouszkodzeń, które zwykle występują na kosztownych elementach, np. płycie głównej.
To kolejna, dość częsta przewina użytkowników. Szczególnie wśród osób, które pracują w domu. Wielogodzinna praca z laptopem na kolanach, zagłówku lub (o zgrozo!) poduszce lub kocu to zdaniem ekspertów „gotowanie laptopa”. W takich okolicznościach urządzenia „wykańcza” się bardzo powoli. Dochodzi do systematycznego przegrzania urządzenia, oraz przekroczenia temperatury krytycznej niektórych podzespołów, co nieuchronnie prowadzi do uszkodzenia sprzętu.
Zdaniem ekspertów „podkładki chłodzące” nie są wymagane, a w przypadku niektórych modeli o innym układzie cyrkulacji powietrza, nieefektywne. Sprawdza się zwyczajne biurko lub twarde podłoże w formie stoliczków na laptopy o niewielkich gabarytach.
W tym kontekście warto pamiętać o oddawaniu sprzętu do czyszczenia. Chodzi o usunięcie z wnętrza złogów kurzu i brudu, które również doprowadzają do przegrzania poprzez zablokowanie cyrkulacji powietrza w procesie chłodzenia.
Wbrew obiegowym opiniom, ten problem nie minął jedynie wraz z odejściem do historii dysków twardych starszej generacji. Zabójcze dla sprzętu jest często włączanie go w ciepłym biurze, zaraz po spacerze do pracy w mroźny, zimowy dzień.
Urządzenia elektroniczne są bardzo delikatne i nagła zmiana temperatury może doprowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń podzespołów. Od płyty głównej, przez układy zasilania, baterię, po matrycę. Szczególnie niebezpieczna jest wilgoć, która w niewielkich ilościach osiadając we wnętrzu urządzenia może spowodować totalne spustoszenie.