Szymon Ostrowski: Kilka razy przekładaliśmy naszą rozmowę. Udało się dopiero w połowie stycznia. Wcześniej mieliście żniwa?
Grudzień jest najlepszym miesiącem w branży alkoholowej. W Sylwestra dobry sklep z alkoholem robi często taki obrót, jak przez cały zwykły tydzień. Wtedy sprzedają się głównie mocne alkohole. Piwo jest produktem całorocznym ale oczywiście najlepsze jest lato. Najgorzej jest w styczniu i lutym. Potem sprzedaż rośnie do października. COVID wprowadził spore przetasowania w branży. Producenci alkoholu zaliczyli spore spadki sprzedaży w segmencie gastronomii. Nie było przecież imprez, dyskotek, nie było festiwali. Na tym wszystkim skorzystaliśmy my, sklepy detaliczne z alkoholem. W czasie pierwszego lockdownu bardzo mocno wzrosła sprzedaż droższych alkoholi. Do naszych sklepów przychodziło mniej klientów ale wydawali dużo więcej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pomysł na biznes. Bushcraft i leśny survival rozwija się wyjątkowo szybko
Czy to może być przyczyną większego niż zwykle zainteresowania sklepem z alkoholem jako biznesem? To jeden z najpopularniejszych pomysłów na biznes i najchętniej wyszukiwana fraza biznesowa.
Branża alkoholowa i zarabianie na tym cieszy się ogromnym zainteresowaniem osób, które chcą zdywersyfikować biznes albo uruchomić go od podstaw. COVID spowodował, że branża alkoholowa przeżywa klęskę urodzaju. Tak dużą, że nasiliła się – i tak już obecna wcześniej – tendencja wprowadzania coraz większych stoisk alkoholowych do sklepów spożywczych, a nawet przekształcania ich w typowe sklepy monopolowe.
Prognozy wskazują, że Polacy piją coraz więcej więc zapotrzebowanie na produkty „wyskokowe” nie maleje.
Sławomir Skowron: Zmienia się kultura picia. Kończą się czasy imprez, które kończyły się równo z tym jak skończył się alkohol. Bardzo rzadko się upijamy. Czysta wódka jest w odwrocie. Bardzo szybko rozwija się rynek whisky. W odwrocie jest cydr, do którego osobiście czuję sentyment i miałem nadzieję, że przebije się w świadomości. Jesteśmy przecież jednym z największych producentów jabłek. Tak wspaniały produkt zabiła akcyza, która spowodowała, że cydr jest za drogi. I dlatego tak mało popularny.
Pijemy też coraz więcej słabszego alkoholu. Wyobraź sobie, że jeszcze kilka lat temu nie miałem na półkach żadnego wina bezalkoholowego. Dziś jest ich około 10. Trzeba pamiętać o ogromnym sukcesie piw bezalkoholowych. Tylko w ubiegłym roku przyrost w tej kategorii osiągnął kilkadziesiąt procent. Rynek radlerów, czyli słabych piw o zawartości do 2% alkoholu, rozwija się w tempie astronomicznym. Producentom opłaca się kreowanie mody na takie alkohole. Dlaczego? Nie są objęte akcyzą przez co uzyskuje się na nich dużo wyższą marżę. Mówiąc wprost. Piwo bezalkoholowe na półce ma cenę taką samą jak „zwykłe”, a koszty są niższe. Piwo jest stałym elementem wielu spotkań. Dziś na spotkania towarzyskie często jedziemy samochodem. Kierowca zamiast alkoholu wybiera piwo bezalkoholowe.
CZYTAJ TAKŻE: Lokal zamknięty, a koncesja na alkohol do zapłaty. To absurd – oceniają restauratorzy.
Mimo to atrakcyjność sklepu z alkoholem jako biznesu nie maleje.
Każdemu, kto zastanawia się nad uruchomieniem biznesu radzę jedno: rób to, na czym się znasz. Jeśli jesteś hydraulikiem i na tym się znasz, to właśnie to rób zarobkowo. Chcesz mieć większą firmę, zatrudnij dodatkowego hydraulika, zacznij sprzedawać akcesoria wodno-kanalizacyjne. Gdy nagle przyjdzie ci do głowy uruchamianie sklepu z alkoholem bo to modne i opłacalne, radzę ostrożność. Sklep monopolowy ma z warzywniakiem jeden wspólny element – w obu miejscach odbywa się sprzedaż. Wszystko inne nijak do siebie nie pasuje.
Gdy prowadzisz warzywniak, musisz bardzo dużo pracy włożyć w to, by osiągnąć satysfakcjonujący obrót. Pomyśl, ile ziemniaków musisz sprzedać, żeby zarobić satysfakcjonującą kwotę. Butelka wódki to około 20-25 zł. Wystarczy sprzedać jedną i masz dużo większy obrót niż w warzywniaku. I wielu przedsiębiorcom wydaje się, że właśnie dlatego tak łatwo się na tym zarabia. Niezależnie od tego, czy prowadzili fryzjera, myjnię samochodową, czy ten podkreślany przez nas „zieleniak”, decydują się na uruchomienie sklepu z alkoholem. A potem jest klapa. Sam ratowałem wiele takich biznesów od plajty doradzając ich założycielom.
Nie możesz mówić inaczej. Przecież nie chcesz mieć za dużej konkurencji
Za sprzedaż alkoholu w Polsce zabrało się obecnie zbyt wiele osób. W efekcie rynek jest bardzo rozdrobniony. Dane firmy Nielsen, która zajmuje się analizowaniem rynku , pokazują, że niezależnych sklepów alkoholowych mamy w naszym kraju 5,5 tys. Nie ma tu dużych sieci, które mogą zdominować rynek. Najwięksi mają po kilkadziesiąt sklepów. My w ramach marki Al.Capone mamy 62 sklepy i już jesteśmy w czołówce. Zwróć uwagę, że wystarczy mniej niż 100 sklepów by już być liczącym się graczem w tej branży. My chcemy dalej się rozwijać i ten rynek skonsolidować.
.....................
Ile faktycznie kosztuje uruchomienie sklepu z alkoholem, jaka lokalizacja jest najlepsza i na co uważać? przeczytaj w dalszej części wywiadu dostępnej
w specjalnym wydaniu MAGAZYNU FIRMA w formie pdf. Pobierz najnowszy numer klikając w boks poniżej