Zacznijmy od złych informacji, a konkretnie minusów biznesu w mieście powiatowym. Jeśli nasz pomysł na biznes nie polega na świadczeniu usług zdalnie, np. przez internet zderzamy się z barierą numer 1 – małym rynkiem zbytu i potencjalnie dużą konkurencją. Po drugie, możemy mieć problem ze znalezieniem odpowiedniego lokalu, szczególnie jeśli mówimy o biurze. Z pomieszczeniem na handel lub usługi powinno być już łatwiej, chociaż nie ma tutaj reguły. Wbrew pozorom miasta powiatowe nie są do siebie podobne.
Do tego dochodzi mocno zintegrowana, dobrze znająca się społeczność. Tu siła „plotki”, lub negatywnej oceny, może być dużo większa, niż w wielkich miastach. Zła sława zniszczyła niejeden biznes – co ciekawe, nie zawsze była faktycznie zawiniona.
Plusów prowadzenia biznesu w małych miastach przybywa. Szczególnie jeśli postanowiliśmy pracować zdalnie na rzecz klientów w różnych lokalizacjach. Grafik komputerowy, czy twórca stron internetowych pracujący w małym mieście, z pewnością będzie miał niższe koszty niż ten, prowadzący firmę w stolicy. Nawet jeśli będzie to własne mieszkanie.
CZYTAJ TAKŻE: Pomysł na biznes - recykling paneli fotowoltaicznych
W ostatnich latach poprawiła się infrastruktura informatyczna w mniejszych miastach. Praktycznie we wszystkich mamy dostęp do szybkiego internetu, w części także do sieci 5G. Jeśli doliczymy do tego tani najem lokalu, niższe koszty życia, czy nawet mniejsze opłaty OC za samochód, otrzymujemy rozbudowany katalog oszczędności na „dzień dobry”.
Inna rzecz to zdecydowanie prostszy marketing. Wystarczą niewielkie inwestycje w reklamę, np. na lokalnym portalu, w małej rozgłośni radiowej, czy wywieszenie baneru w dobrej lokalizacji i… mamy to: wiedzą o nas wszyscy! Jeśli dodamy do tego siłę marketingu szeptanego, o bardzo dużej sile rażenia w małych społecznościach, możemy mówić o dobrym wstępie. Pamiętajmy jednak, że „jazda na opinii” nie odbywa się po drodze jednokierunkowej – przed chwilą o tym pisaliśmy.
CZYTAJ TAKŻE: Pomysł na biznes. Czy opłaca się otworzyć żłobek?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba zrobić bardzo dokładny research dotyczący po pierwsze rozmiarów rynku, po drugie ocenić siłę konkurencji.
Załóżmy, że nasze miasto liczy 15 tysięcy mieszkańców, a cały powiat 30 tysięcy. Zakładając, że chcemy otworzyć zakład barberski – musimy wziąć pod uwagę, że liczba mężczyzn noszących brody to około 30% populacji dorosłych panów w wieku produkcyjnym. A zatem obliczamy „target” biznesu.
Przyjmijmy, że mężczyzn jest około 50% całej populacji, czyli 15 tys. w powiecie. Z tego około 9 tysięcy to mężczyźni w wieku produkcyjnym. Brodę nosi więc około 3 tysięcy Panów. Większość z nich, zapewne nie skusi się na usługi barbera.
Trzeba zatem założyć (z optymizmem), że potencjalni klienci to około 1000 osób. Potencjalni to oczywiście nie stali klienci. Część korzysta z usług w innym mieście, inni odwiedzają go okazjonalnie – np. przed ważną imprezą rodzinną. Niemniej, jeśli będziemy pierwszym barberem w takim mieście i zadbamy odpowiednio o zadowolenie klientów, możemy być pewni, że pracy nam nie zabraknie.
Gorzej jeśli w mieście działa już konkurencja. Może się też tak zdarzyć, że nawet jeśli będziemy pierwsi, ktoś zainspirowany naszym sukcesem na początku, założy kolejny zakład i np. wprowadzi niższe ceny usług. Na tego typu rynku, będzie to jego handicap, który oznacza niebezpieczeństwo odpływu sporej grupy dotychczasowych klientów. Niestety „papugowanie” pomysłów innych to kolejna cecha małych miast.
I kolejny aspekt – lokalizacja. Nie należy polować na pierwszy lepszy lokal. Trzeba zwrócić uwagę na takie elementy jak dostępność parkingu, odległość od „centrum”, zagęszczenie ruchu pieszego, ekspozycja szyldu i witryny itd.
Sprawdziliśmy kilkanaście miast powiatowych w różnych województwach, pod kątem nisz rynkowych i zapotrzebowania klientów: oto nasze subiektywne zestawienie obiecujących pomysłów na biznes. Warto jednak każdorazowo wziąć pod uwagę uwarunkowania lokalne i sprawdzić, czy w wybranej lokalizacji jest potencjał na tego typu działanie.