Transport i Logistyka Polska wraz z podobnymi organizacjami działającymi w Bułgarii, Chorwacji, Rumunii, a także na Litwie i Węgrzech ponowiły swoje wezwanie do Komisji Europejskiej. Przewoźnicy domagają się moratorium na wdrożenie przepisu, który nakazuje powrót pojazdu do państwa siedziby firmy co osiem tygodni. Taki obowiązek wprowadza tzw. Pakiet Mobilności I. Prawo ma chronić transport z zachodu UE. Dla m.in polskich przewoźników oznacza potężne koszty a także problemy związane z logistyką.
Przedsiębiorcy chcą, by wstrzymać się z obowiązywaniem nowych przepisów do momentu, w którym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wyda swoje orzeczenie. Sprawa budzi kontrowersje. Wynik rozstrzygnięcia trybunału jest dziś trudny do przesądzenia. Poważnym argumentem mogą być... skutki nowego prawa dla środowiska.
CZYTAJ TAKŻE: Licencja przewozowa w Niemczech. Sposób na pakiet mobilności?
Przewoźnicy ze wschodniej części UE napisali już w tej sprawie list. Został on przesłany do wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa. Poprzedni apel trafił do Komisarz Mobilności i Transportu Adiny Valean. Ofensywa firm transportowych trwa, jednak jak zauważa w komunikacie Konfederacja Lewiatan, niepokoi fakt, że „na razie nic nie wskazuje na to, aby podjęto jakiekolwiek dalsze kroki” w tej spawie.
„Uważamy, że środek ten może skutkować jeszcze wyższymi kosztami, nie tylko dla transportu drogowego, ale także dla innych branż i ostatecznie dla konsumentów w momencie, gdy branża ta boryka się z gwałtownie rosnącymi cenami energii, brakiem ciężarówek i kierowców oraz pandemią COVID. Tymczasem jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, obowiązek ten wejdzie w życie już 21 lutego br.” - czytamy w komunikacie Konfederacji Lewiatan.
Nowe światło na problem rzucają badania przeprowadzone w UE. Wprowadzony obowiązek powrotu dla ciężarówek, a także tzw. kontyngenty na transport kombinowany, mogą mieć negatywne skutki. Doprowadzą do wzrostu emisji z transportu. Dane przytoczone w raportach robią wrażenie. Mówi się nawet o 3,3 mln dodatkowych ton emisji dwutlenku węgla rocznie. Można to porównać z roczną emisją… całego transportu w Estonii. Biorąc pod uwagę proekologiczny kurs Brukseli, nowe prawo zupełnie się nie broni. Zdaniem niektórych komentatorów, TSUE powinien wziąć ten element pod uwagę. Niekonsekwencja razi wręcz w oczy. I właśnie na nią zwracają uwagę przewoźnicy.