W trakcie pierwszej fali pandemii branża kurierska wymieniana była wśród tych, które na ekspansji koronawirusa może tylko zarobić. Rzeczywiście, Polacy podobnie jak obywatele innych państw przerzucili się na wirtualne zakupy w sieci. KRD przytacza raport KPMG, z którego wynika, że ponad 1/3 z nas kupiła przez internet produkty, których nigdy wcześniej nie nabywała w ten sposób. Mogło się wydawać, że przed kurierami rysuje się perspektywa stałego, niczym niezakłóconego wzrostu.
CZYTAJ TAKŻE: Pomysł na biznes. Czy warto inwestować w srebrną gospodarkę?
Niestety jak pokazuje spojrzenie na tę sytuacje z perspektywy jednego roku, możemy mówić nie tyle o iluzji co o wystąpieniu niekorzystnych „współtowarzyszących” czynników, które sprawiły, że wzrost na papierze nijak ma się do rzeczywistej kondycji tego biznesu.
To, że pandemia jest sytuacją niestandardową, w której pojawiają się mocno nietypowe procesy i zjawiska, nikt nie ma wątpliwości. Kurierzy notujący wzrost popytu ze strony klientów indywidualnych nagle poczuli, że coś niedobrego dzieje się po stronie ich kontrahentów i szeroko rozumianego biznesu. Już wiosną ubiegłego roku zaczęła walić się dyscyplina płatnicza. Zadłużenie samych kurierów może spadało, ale co z tego, bowiem zaczęła nagle wzrastać suma należności, jaką dłużni są im klienci biznesowi oraz kontrahenci, z którymi mieli podpisane długoterminowe umowy. Perspektywa stabilnego wzrostu zaczęła się łamać, a wiele firm kurierskich zauważało, że coś niedobrego zaczyna się dziać z rynkiem, który przed chwilą wydawał się bardzo obiecujący.
CZYTAJ TAKŻE: Małe i średnie firmy bez płynności finansowej. Winny koronawirus
W bazach danych Krajowego Rejestru Długów można znaleźć 921 firm kurierskich. Kwota ich zaległości to 29,8 mln złotych, a średnia zaległość dłużników wynosi prawie 32,4 tys. złotych. Sytuacja, o której piszemy, najmocniej uderzyła w jednoosobowe działalności gospodarcze, które mają łącznie do zwrotu aż 25,5 mln zł.
Jak wylicza KRD, niechlubnym rekordzistą jest działająca w Warszawie kurierska, jednoosobowa działalność gospodarcza, która winna jest niemal 1,2 mln złotych. Mowa o zobowiązaniach względem banku, firmy telekomunikacyjnej oraz towarzystwa ubezpieczeń.
CZYTAJ TAKŻE: Pani z sanepidu zatańczyła z radości, gdy zamknęła firmę
W ujęciu geograficznym największe zaległości mają firmy kurierskie z województwa mazowieckiego – ponad 1/5 całej kwoty, o której piszemy. Źle jest także w Wielkopolskiem, Śląskiem i Łódzkiem.
Komu zalegają kurierzy?
Prawie 40% całego zadłużenia firm kurierskich to zobowiązania względem banków (prawie 12 mln zł). W kolejce po pieniądze ustawiają się także firmy zarządzające wierzytelnościami (5,6 mln zł) oraz firmy leasingowe (2,6 mln zł).
Kto odpowiada za problemy branży kurierskiej?
W opinii prezesa Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, Adama Łąckiego „Branża ma problemy finansowe głównie przez to, że zleceniodawcy nie regulują wobec niej swoich zobowiązań. Zdecydowaną większość wszystkich długów, bo 78 proc., firmy kurierskie mogłyby spłacić, gdyby tylko odzyskały pieniądze od swoich kontrahentów” - ocenia.
Łatwo zgadnąć, że najwięcej pieniędzy winna jest kurierom branża handlowa (ok. 40% nieuregulowanych płatności). W dalszej kolejności jest przetwórstwo przemysłowe oraz branża logistyczna.
CZYTAJ TAKŻE: Allegro zapakuje i wyśle oferowane produkty. Tak jak Amazon
To pokazuje, że sytuacja, która może być szansą dla jakiejś branży, staje się czasem poważnym zagrożeniem. Pandemia, której jesteśmy świadkami, z pewnością nie jest drogą jednokierunkową do sukcesu dla kurierów i usług kurierskich, jak jeszcze wydawało się jakieś dziewięć miesięcy temu.