Wydawać by się mogło, że opisywana przez „Gazetę Wyborczą" sprawa to przypadek. Przecież „ustawa covidowa” (ustawa z 31 marca 2020 o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw) w artykule 151 zwalnia z obowiązku uiszczania opłat abonamentowych.
CZYTAJ TAKŻE: Lokal zamknięty, a koncesja na alkohol do zapłaty. – To absurd – oceniają restauratorzy.
Niestety nie. Na podstawie wspomnianego artykułu „w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, od przedsiębiorców (…) wstrzymuje się pobieranie opłat abonamentowych”. „Wstrzymuje się”, nie „umarza się” lub „odstępuje się”, co wskazywało by na ostateczne zakończenie tematu. Użyte w ustawie sformułowanie „wstrzymuje się” oznacza, że w czasie trwania stanu epidemii nie trzeba uiszczać opłat. Ale ich wartość zamiast oczekiwanego „anulowana”, będzie kumulowana. Gdy rząd odwoła stan epidemii całość opłaty abonamentowej, obejmującej zaległe miesiące trzeba będzie uregulować.
CZYTAJ TAKŻE: Zadłużenie branży HoReCa rośnie. W najtrudniejszej sytuacji drobni przedsiębiorcy
Tak jak wspomnieliśmy wyżej, opłata abonamentowa obejmuje wszystkie posiadane, nie używane sprzęty. W ujęciu rocznym za każdy odbiornik radiofoniczny trzeba zapłacić 81 zł. Jeden telewizor to rząd wielkości 264,60 zł. Przy przemnożeniu za każdą sztukę sprzętu powstaje niezła sumka. Nic dziwnego, że przedsiębiorcy są oburzeni. Obok koncesji na alkohol, to kolejna opłaca, którą firmy z branży HoReCa muszą płacić za czas, w którym nie mogą prowadzić biznesu i zarabiać.
Jeżeli przedsiębiorca będzie uchylał się od obowiązku zapłaty, grozi mu kara w wysokości 30-sto krotności zaległości.