Hasło „podatek katastralny” w polskiej debacie publicznej pierwszy raz pojawił się już w latach 90-tych. „Pojawił się” – to dobre określenie, bo wraca niczym czarny sen, ale żaden rząd nie miał odwagi go wprowadzić przez trzy dekady. Najprościej rzecz ujmując, jest to dania, która jest formą opodatkowania nieruchomości ad valorem, czyli od wartości katastralnej danej nieruchomości.
Ta definicja sama w sobie jest odpowiedzią na pytanie, dlaczego w polskich realiach od zawsze był to pomysł uważany za mocno kontrowersyjny. Teraz pojęcie to wraca do wypowiedzi polityków i ma być batem na spekulacje i rosnące ceny mieszkań. Czy rzeczywiście?
CZYTAJ TAKŻE: Sapota, HRE Investments: Podatek katastralny? W Polsce go nie będzie
Wygląda na to, że pomysł jest jednak dużo szerszy niż sam podatek katastralny. W ubiegłym tygodniu wiceminister Piotr Uściński zapowiedział w RMF FM, że rząd ma pomysł jak zainterweniować na rynku nieruchomości. Chodzi o „spekulantów i fundusze” zajmujące się hurtowym wykupem mieszkań. Pojawiło się przy tej okazji hasło „podatku od pustostanu” i „zysku ze spekulacji”. Pojawił się znowu pomysł „podatku katastralnego” od drugiego lub trzeciego mieszkania należącego do tego samego właściciela.
CZYTAJ TAKŻE: A gdyby ceny nieruchomości zaczęły spadać?
Zatrzymajmy się przy ostatnim z punktów. Taki pomysł oznacza, że dodatkową daninę musieliby zapłacić nie tylko ci, którzy posiadają nieruchomości na wynajem, ale także właściciele mieszkań otrzymanych w spadku, czy posiadający kawalerkę z perspektywą przekazania jej za parę lat dziecku, na dobry start w dorosłość.
Dodajmy do tego, że inwestowanie w nieruchomości to skuteczny sposób bezpiecznej lokaty kapitału. Szczególnie teraz w dobie szalejącej inflacji i słabo oprocentowanych bankowych alternatyw. Osoby, które posiadają więcej gotówki, szukają szans na bezpieczne inwestycje. Mieszkanie nie tylko w wielkim mieście, ale również na prowincji zdaje się ich oczekiwania spełniać. I wcale nie trzeba mieć przy tym żyłki spekulanta, by obecną koniunkturę docenić i wykorzystać.
Kiedy w środku ostatniego dużego kryzysu, w 2009 roku ogłoszono konkurs na słowo roku, dość wysoko w rankingu wypozycjonował się termin „spekulacja”. Pamiętacie pewnie czas dramatycznego osłabiania złotego, za który wszyscy oskarżali „spekulantów” w bankach inwestycyjnych. Dziś to słowo częściej pojawia się w przypadku prób wyjaśnienia ciągłych wzrostów cen nieruchomości. Czy powyższe pomysły mogą ten proces zatrzymać? Według ekspertów, na dłuższą metę pewnie nie. Efekt może być nawet odwrotny do zamierzonego.
Ostatnie propozycje jakie padły z ust przedstawiciela rządu, mocno skrytykował Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
„Zapowiedzi Ministerstwa nie dążą zatem do likwidacji niesprawiedliwości, która mogłaby wystąpić, gdyby inwestowanie w nieruchomości wiązało się z brakiem podatków, albo tak zwanym „psuciem rynku”. Ich celem jest raczej poszukiwanie kolejnych źródeł wpływów do budżetu. W praktyce może się jednak okazać, że nie tylko nie przyniosą one zamierzonych skutków, ale spowodują ucieczkę kapitału za granicę. Każdy inwestor indywidualny, czy też fundusz zdający sobie sprawę, że w innych krajach Unii Europejskiej będzie mógł działać na lepszych warunkach, tam też ulokuje swój kapitał”.
I w ten oto sposób walka ze spekulantami, może zakończyć się spektakularną klęską. Nawet jeśli ceny mieszkań nieco wyhamują, straty z tego tytułu mogą przewyższyć rachunek potencjalnych zysków.
Po informacjach jakie pojawiły się mediach, po interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, od pomysłu podatku katastralnego odcina się rząd. Na stronach MRIT opublikowano dementi. I choć resort zaprzecza, że taki podatek ad valorem jest planowany, przyznaje, że "analizuje różne rozwiązania". Dostrzega problem pustostanów, tj. mieszkań, które są kupowane wyłącznie w celach inwestycyjnych. Jakie mogą być wyniki tej analizy i projektowane działania? Tak czy inaczej rozwiązanie tego problemu tak czy inaczej może uderzyć po kieszeni tych, którzy zarabiają nie tylko na flippingu, ale po prostu inwestują w nieruchomości.