Kilka dni temu taki rozwój zdarzeń opisaliśmy o tym w Magazynie Firma. Pomysł przedsiębiorców z Lewiatana był prosty – „Polski Ład od 2023 roku”. Mówiąc bardziej precyzyjnie, chodziło im o wydłużenie vacatio legis podatkowej części rządowego programu do 1 stycznia 2023 roku. To nic innego jak wprowadzenie legislacyjnej „poczekalni” dla uchwalanego prawa. W tym czasie - zdaniem przedsiębiorców - można przecież wprowadzić ewentualne poprawki. Podobne opinie wygłaszali w czwartek również senatorowie.
„Proponowane zmiany stanową największą w historii podwyżkę podatków dla przedsiębiorców i osób najbardziej zaangażowanych w budowę polskiej gospodarki” – grzmiał doradca podatkowy i ekspert z Konfederacji Lewiatan, Przemysław Pruszyński. Jego zdaniem Polski Ład od 2023 roku to najlepszy możliwy w tej sytuacji ruch.
CZYTAJ TAKŻE: Polski Ład jeszcze nie funkcjonuje, a przedsiębiorcy już tracą. I to z własnej winy!
Zdominowana nieznacznie przez opozycję izba wyższa wprowadziła łączne kilkadziesiąt poprawek do projektowanego prawa. Ich charakter był przede wszystkim redakcyjny lub uściślający pewne szczegóły. Senat zwiększył udział samorządu we wpłatach z podatków. Ulga dla klasy średniej ma dotyczyć również emerytów oraz osób pracujących na podstawie umów cywilnoprawnych. Wydłużono także wspomniane vacatio legis.
Nie ma jednak wątpliwości, że ruch senatu w ostatecznym rozrachunku może mieć co najwyżej symboliczne znaczenie. Zgodnie z zasadami, jakie panują w polskim procesie legislacyjnym, Sejm ma prawo odrzucić senatorskie poprawki bezwzględną większością głosów w obecności minimum 50% ustawowej liczby posłów. Przy obecnej konfiguracji parlamentarnej dla partii rządzącej nie jest to „Mission Impossible”, choć… znamy przypadki, że z powodów frekwencyjnych, senackie rozwiązanie nie zostało zniesione. Pamiętajmy jednak, że dla PiS Polski Ład to sztandarowy, projekt i punkt honoru. Należy spodziewać się więc szczególnej mobilizacji w poselskich ławach.
Senackie głosowanie pokazują jeszcze jedno. Że opinie przedsiębiorców potrafią przebić się najpierw do senackiej komisji, a potem na salę głosowań. Współczesny lobbing, nawet w warunkach dość dużej siły partii rządzącej w parlamencie ma szansę być czymś więcej, niż prowadzoną w przestrzeni publicznej księgą skarg i zażaleń. Do tematu z pewnością jeszcze wrócimy.