Facebook ma wiele zastosowań. Dużą popularnością cieszą się ostatnio grupy, w których firmy szukają podwykonawców do prostych zleceń np. usług multimedialnych, montażu filmów, redagowania tekstów, czy prostych prac rzemieślniczych. O potędze tego narzędzia świadczy fakt, że pod ogłoszeniem, w którym lokalny producent filmu reklamowego szuka lektora, znaleźć można nawet kilkadziesiąt komentarzy od osób z całego kraju. Zwykle ograniczają się one do prostej informacji, że oferta została przesłana w wiadomości prywatnej.
W ten sposób współpracowników szukają m.in. agencje PR, twórcy stron internetowych, artyści, a nawet agencje statystów filmowych.
CZYTAJ TAKŻE: Real-time marketing w praktyce, czyli co robi Lagun w Lidlu
Wiele osób, które otrzymają informację o przyjęciu zamówienia, traktują ją jak sukces (w końcu tyle osób pisało w komentarzach!) i… usypiają swoją czujność.
A jest to najgorszy możliwy moment. Korzystając z dostępnych narzędzi, można bowiem sprawdzić potencjalnego zamawiającego. Jeśli nadal wiemy o nim zbyt mało, dobrą praktyką jest poproszenie danych do przyszłej faktury – dla uwiarygodnienia kontrahenta. Jeśli kontakt nagle się urwie, żadna strata! Jest duże prawdopodobieństwo, że druga strona nie miała uczciwych intencji.
Profesjonalny zamawiający, nie ma problemu, by napisać o sobie więcej. Może np. podesłać link do firmowej strony internetowej lub fanpejdża. Wówczas, możemy zweryfikować taką firmę np. po numerze NIP, adresie.
Można też poszukać opinii o zamawiającym. Z reguły osoby przyjmujące zlecenia tym kanałem komunikacji, nie mają problemu, by potem napisać o swoich doświadczeniach, szczególnie jeśli były one negatywne. W ten sposób na podobnych grupach wykształcił się mechanizm, który można nazwać „systemem wcześniejszego ostrzegania”. Społeczność szukających zleceń, mimo że co do zasady ze sobą konkuruje, także potrafi współpracować, szczególnie jeśli chodzi o walkę z oszustami, naciągaczami i różnego rodzaju nieuczciwymi praktykami.
Nasze podejrzenia zawsze powinny wywołać ogłoszenia publikowane przez osoby z małą liczbą znajomych. Często może to oznaczać, że profil powstał tylko na potrzeby działania w danej grupie i zawiera nieprawdziwe dane.
Są osoby, które przyjęcie zlecenia od nieznanej wcześniej osoby zawsze warunkują podpisaniem umowy, a nawet żądaniem przedpłaty! Jest to uzasadnione szczególnie wtedy kiedy praca wymaga nakładu czasu i środków. Przedpłata może być symboliczna, ale zawsze wiąże się ze „śladem” na koncie wraz z danymi firmy. I choć nie gwarantuje to, że nie zostaniemy oszukani, przynajmniej możemy mieć poczucie, że zrobiliśmy wszystko, by nie paść ofiarą wirtualnego naciągacza.
Ten artykuł nie powstał po to, by zniechęcić Was przed podejmowaniem współpracy zainicjowanej np. w mediach społecznościowych. Znamy przykłady współpracy, które narodziły się np. w grupach tematycznych na Facebooku, czy forach internetowych i rozwinęły do potężnych rozmiarów.
Działając w sieci, poświęcając swój talent i czas, warto jednak stosować zasadę ograniczonego zaufania. Jest duże prawdopodobieństwo, że dzięki niej nie stracimy cennego czasu i pieniędzy.
