Ucieczka do spółki z.o.o. jako sposób na uniknięcie długów, w jakie popadliśmy w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej, to jedynie mocno teoretyczna ścieżka. Praktyka szybko weryfikuje scenariusz nie raz roztaczany na forach przez niektórych przedsiębiorców, lub osób, które za nich się podają.
„Pomysł” na ucieczkę z JDG do spółki z o.o. wydaje się na pierwszy rzut oka logiczny. W spółce odpowiedzialność za długi jest ograniczona, a zatem może się okazać, że desant do innej organizacji prawnej to sposób na przechytrzenie systemu, wierzycieli i na końcu komornika. Przynajmniej w ten sposób z absolutną pewnością opisują takie przekształcenie internetowi „specjaliści”. Nic z tych rzeczy.
Realizacja tego planu, może być dla takich osób szybką lekcją prawa i prowadzenia biznesu. Za zaciągnięte zobowiązania jako osoba fizyczna ponosimy odpowiedzialność. I nie pomogą w tym żadne prawne fortele.
Z pytaniem o szanse powodzenia takiej operacji zwróciliśmy się do mecenasa Roberta Mikulskiego, partnera zarządzającego Kancelarii BRILLAW by Mikulski & Partners, która specjalizuje się w kompleksowej obsłudze prawnej każdego rodzaju działalności.
„To że działalność zostanie przekształcona w sp. z o.o., absolutnie nie powoduje, że za automatu pozbędziemy się problemów, a ewentualna egzekucja nie będzie prowadzona” – wyjaśnia mec. Mikulski.
„Przez chwile można mieć wrażenie, że oto pojawia się nowy podmiot, bo doszło do skutecznego przekształcenia. To jednak nie oznacza, że zobowiązania, które ciągną się za jednoosobową działalnością gospodarczą, przestaną istnieć. Dalej będą związane z osobą fizyczną, która tę działalność prowadziła” – dodaje prawnik.
Mecenas Robert Mikulski przyznaje, że operacja, o której mówimy „może na pewien czas zaburzyć proces prowadzonej egzekucji, jednak nie będzie sposobem na ucieczkę od odpowiedzialności”.
Ustalenie dłużnika nie jest w tym przypadku czymś trudnym, a argument, że właśnie przekształcił swoją działalność w spółkę z o.o., może być dla komornika mało ważną informacją uzupełniającą. Na koniec dnia i tak będzie trzeba zapłacić...