Polska gospodarka wpada właśnie w zamknięty krąg zdarzeń, z którego próżno szukać wyjścia ewakuacyjnego. Najprościej wyjaśnić go takim następstwem zdarzeń: rosną ceny, więc rosną pensje. Skoro rosną wynagrodzenia, muszą rosnąć też ceny. Prostota tego procesu jest szalenie niebezpieczna. Widać to już we wskaźnikach inflacji PPI. Dostrzegamy to także patrząc na wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw.
CZYTAJ TAKŻE: Polski Ład w wersji "light"?
Eksperci nie mają złudzeń. Rynek pracy wchodzi właśnie w szalenie niebezpieczną spiralę inflacyjną:
„Mamy kolejny rekordowy wzrost wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób. Przeciętna płaca wyniosła 6644,39 złotych (brutto) i była wyższa od tej wypłaconej rok wcześniej o 11,2%. Należy zwrócić uwagę, że ten wzrost nie wynika z podwyższenia płacy minimalnej, bo ta zmiana zacznie oddziaływać dopiero od stycznia zwiększając już i tak dużą presję na wzrost płac” – mówi ekspertka Konfederacji Lewiatan, Monika Fedroczuk.
W niebezpiecznej spirali są też pracownicy. To, że wywierają presję na wzrost płac, a w przypadku odmowy szukają innego zajęcia to nie tylko fanaberia. Dość powiedzieć, że rynek spodziewa się dalszego wzrostu stóp procentowych. Niewykluczone, że raty mogą wzrosnąć o połowę. Ktoś, kto płacił co miesiąc do banku 2000 złotych raty za mieszkanie, wkrótce może płacić 3000 – dla budżetów większości gospodarstw to poważny cios, który złagodzić może jedynie podwyżka od szefa.
Presję inflacyjną mogą dodatkowo podsycić wypowiedzi szefa Banku Centralnego, który w wypowiedzi dla Reutersa zasugerował kolejne podwyżki stóp procentowych.
Podwyżka cen produktów i usług dla wielu firm to absolutna konieczność. Wzrost cen surowców, półproduktów i ludzkiej pracy nie pozostawia złudzeń. Taki stan rzeczy może okazać się niebezpieczny dla firmy, których pozycja na rynku wypracowana była polityką niskich cen oraz wysokich rabatów. Dziś taka strategia jest tyleż trudna co niemożliwa do utrzymania.
Polskie doświadczenie z lat dziewięćdziesiątych pokazuje, że wyjście ze spirali zadłużenia jest bardzo trudne. Na dłuższą metę wiele firm może takiej próby nie wytrzymać. Kluczowe w tym momencie jest ostrożne zarządzenie zaopatrzeniem oraz polityką kadrową. To te dwa elementy w dużej mierze będą miały bezpośredni wpływ na kondycję wielu firm, szczególnie tych małych – wynika z ocen ekonomistów.