W jednym ze składów budowlanych na Mazowszu oferta jest prawie gotowa. Jego właściciel chce, by inwestor, który planuję wybudować dom do 70 m2 bez zezwolenia, wszelkie niezbędne materiały kupił u niego. Z tego powodu obmyślił już system bonifikat. Liczy, że przy obecnym poziomie cen, będzie w stanie przyciągnąć do siebie co najmniej kilkunastu klientów z czterech powiatów. Przy okazji zarobi na tym zaprzyjaźniona betoniarnia oraz płytkarz.
„Projekt ulotek już mam, ale to na razie tajemnica” – mówi. Podobnych osób jest znaczenie więcej. Liczą, że mały dom budowany na specjalnych warunkach będzie dla wielu osób realizacją marzeń, które do tej pory pozostawały w sferze planów. Przyznaje, że telefony od takich osób jeszcze się nie urywają, ale konkretne zapytania już są. „Zrobiliśmy już cztery dość duże kalkulacje kosztów pod konkretne projekty, od czegoś trzeba zacząć” – przyznaje.
O domu do 70 m2 niechętnie chcą rozmawiać architekci. Lub inaczej - robią to niechętnie. Wiedzą, że w internecie mają być gotowce do pobrania za symboliczną opłatą. Tymczasem jak przyznaje jeden z nich – taki dom może być fajnym wyzwaniem, mocno jednak ograniczonym przez samą ustawę. Nowe prawo narzuca wręcz „prostą konstrukcję”. Chodzi o bezpieczeństwo. Skro nie będzie zezwolenia, ani nadzoru trudno liczyć na wymyślne bryły. Po drugie, prosta konstrukcja pozwoli na ograniczenie kosztów, a o to przecież beneficjentom tej ustawy chodzi. „Wyciągnąć z 70m2 u podstawy jak najwięcej, by druga kondygnacja nie była tylko strychem, czy antresolą” – czytamy na jednej z grup w internecie. Coś w tym jest.
CZYTAJ TAKŻE: Łatwa budowa domów do 70 m2. Co muszą wiedzieć firmy budowlane?
Taki projekt będzie wymagał dobrego zagospodarowania wnętrza i dużej „oszczędności” powierzchni. Niewykluczone, że osoby, które będą chciały skorzystać z takiej opcji, wybiorą się do ekspertów np. projektujących wnętrza. Skorzystać mogą również małe ekipy budowlane, dekarze, płytkarze, hydraulicy, elektrycy i znajdujący w każdym miejscu wyzwanie - eksperci od fotowoltaiki.
CZYTAJ TAKŻE: ZOBACZ NAJLEPSZE OFERTY KREDYTÓW
Zarobią także prawnicy wszędzie tam, gdzie inwestor natknie się na problemy np. z planem zagospodarowania przestrzennego, czy nie dostanie warunków zabudowy. To, że będzie łatwo, nie znaczy, że będzie bardzo łatwo. Nikt w ustawie nie obiecuje bezproblemowej budowy.
Słowo „inwestor” w tym przypadku może wydawać się mocno przesadzone. Nie piszemy tego, by obrazić osoby, które pójdą ścieżką pt. „dom do 70 m2 bez zezwolenia" wytyczoną przez ustawę. Chodzi bardziej o to, że samego domu nie będzie można sprzedać. Prawo mówi wyłącznie o własnych potrzebach mieszkaniowych. A skoro tak, „zamrożą” swoje pieniądze, w nieruchomość, która z definicji ma być ich i koniec. W tym przypadku obliczanie jakiejkolwiek stopy zwrotu z inwestycji mija się z celem. To największy mankament tej ustawy. Drugi to ograniczenie powierzchni działki do 500 m2 na jeden dom. Zatem postawienie dwóch „domków” obok siebie np. dla rodziców i wchodzącego w dorosłość dziecka nie wchodzi już w grę.
Z pewnością korzystając z dobrodziejstw ustawy, warto najpierw poszukać „haczyków”. Budowa domu bez zezwolenia, wcale nie oznacza, że będzie to budowa dużo tańsza niż w przypadku domu o powierzchni zabudowy 100 m z zezwoleniami i nadzorem. A skoro tak, może warto trochę dołożyć? I tu pojawia się kolejne wyzwanie – przekonać inwestora do zmiany zdania i powierzenia spraw czterech ścian w stu procentach specjalistom.