Już w pierwszych dniach po ataku Rosji na Ukrainę, światowe media obiegły zdjęcia i filmy z uśmiechniętym Petro Poroshenko. W mundurze, kamizelce kuloodpornej i karabinem w ręku. 57-letni były prezydent Ukrainy i przedsiębiorca dołączył do obrońców Kijowa. Kilka dni później gratulował młodemu żołnierzowi strącenia rosyjskiego samolotu. Film natychmiast obiegł niemal wszystkie telewizje na świecie.
CZYTAJ TAKŻE: Przedsiębiorcy o uchodźcach. Natychmiast otworzyć rynek pracy
Petro Poroszenko to były prezydent, ale wciąż aktualny ukraiński „król czekolady”. W 1996 roku, czyli zaledwie pięć lat po rozpadzie Związku i Radzieckiego założył Korporację Cukierniczą „Roshen” (Кондитерська корпорація „Рошен”). Nazwa pochodzi od środkowych sylab jego nazwiska PoROSHENko. To jeden z pierwszych ukraińskich brandów, które dość szybko zdobyły nie tylko rodzimy rynek, ale szybko osiągnęły sukces na międzynarodowej scenie.
Wszystko zaczęło się od osób, które odwiedzały Ukrainę turystycznie lub biznesowo. Szybko okazało się, że produkty Roshen są chętnie kupowane przez klientów i zabierane do siebie. Cukierki „Kijów wieczorowy”, „Tort Kijowski” lub czekolada „Czajka” szybko zdobyły popularność jako obowiązkowe pamiątki z Ukrainy. Dobra sława poszła w świat. Dziś produkty tej firmy sprzedawane są w wielu krajach świata. W tym na przykład w Polsce, gdzie szczególną popularność zdobyły cukierki w białym opakowaniu Milky Splash.
W skład słodkiego imperium Poroszenki wchodzą nie tylko fabryki w Ukrainie (Kijów, Krzemieniec, Winnica), ale także zakłady na Litwie (Kłajpeda) oraz na Węgrzech (Budapeszt). Dodatkowo firma posiada własną mleczarnię, w wymienionej wcześniej Winnicy. Zakłady Roshen mają w swoim protfolio
Do momentu wybuchu wojny Roshen produkował ponad 350 różnych produktów cukierniczych. Łącznie około 300 tysięcy ton słodkości rocznie. „Do asortymentu korporacji wchodzą cukierki czekoladowe, galaretki, karmelki, toffi, czekoladowe tabliczki i batony, herbatniki, wafle, ciastka, biszkoptowe rolady, pianki, marmolada i torty. Niektóre z nich nie mają konkurentów na rynku ukraińskim” – chwali się firma w oficjalnej broszurze. Kiedy na początku ubiegłej dekady Roshen wchodził do Polski, media zapowiadały "rynkową słodką wojnę". Dziś nikt nie odważyłby się użyć tego określenia. Dziś brzmi ono co najmniej upiornie.
Poroszenko został prezydentem Ukrainy kilka miesięcy po pierwszej odsłonie obecnego dramatu i zajęciu przez Rosjan Krymu oraz wybuchu wojny w Donbasie. Jego kandencja rozpoczęła się w czerwcu 2014 roku. Zastąpił na tym stanowisku pełniącego obowiązki głowy państwa Ołeksandra Turczynowa. W 2019 ubiegał się o reelekcję. Przegrał jednak w drugiej turze z obecnym prezydentem Wołodymirem Zełenskim. Porażka była bolesna. Ustąpił bowiem miejsca człowiekowi, który znany był wówczas z produkcji telewizyjnych, satyrycznych stand-upów i kolorowej prasy. Historia pokazała, że niespodziewany zwycięzca tamtych wydarzeń okazał się ukraińskim mężem stanu i ikoną obrony Ukrainy.
Poroszenko z Zełeńskim walczą dziś ramię w ramię broniąc tego samego miasta i wartości. Biznes zszedł na dalszy plan.