Jeśli składasz reklamację, a odpowiedź pojawia się dopiero po trzech tygodniach, niesmak pozostaje. Nawet przy pozytywnym jej rozpatrzeniu. W przypadku polityki to jednak zaskakująco krótki termin. Czy Polski Ład czeka pierwszy poważny face lifting? Wszystko na to wskazuje.
Piątkowa konferencja prasowa premiera (21.01) dotyczyła głównie innego zagadnienia – piątej fali koronawirusa. Jednak premier skorzystał z okazji i przyznał, że znajdujący się pod obstrzałem krytyki Polski Ład nie zadziałał, jak powinien. Najsłabsze punkty nowego prawa nazwał potknięciami. Nieco później, w swoim copiątkowym podcaście mówił już o „udoskonaleniu Polskiego Ładu” oraz „kolejnych aktualizacjach”, które „przy tego typu reformie są nie tylko konieczne, ale jak najbardziej wskazane”
CZYTAJ TAKŻE: Polski Ład. Biuro podatkowe o 25% droższe
Już podczas przedpołudniowej konferencji prasowej premier zapowiedział „rozciągnięcie” ulgi dla klasy średniej na emerytów i rencistów, których miesięczne świadczenia nie przekraczają 12,8 tys. złotych. Tak samo ma stać się w przypadku zleceniobiorców oraz rodziców samotnie wychowujących dzieci. Wiadomo już, że premier zażądał od ministerstwa finansów szybkiego wprowadzenia poprawek.
Rząd zapowiada również, specjalny mechanizm rekompensat dla osób, które, mimo że zarabiają mniej niż 12,8 tys. złotych brutto miesięcznie, stracą na programie. Jeśli kogoś rzeczywiście dotknie taka sytuacja, tzn. zarobi z powodu Polskiego Ładu mniej niż w roku ubiegłym, wówczas otrzyma zwrot. Jak zaznacza premier, dotyczy to osób, które miałyby stracić w ten sposób „choćby złotówkę”. Mateusz Morawiecki dodaje, że „lepszej gwarancji” dać już nie może. A to spory zwrot, który choćby w tym aspekcie może sprawić wrażenie, że Polski Ład w „wersji light” i z poprawkami najbardziej kontrowersyjnych zapisów, może stać się faktem. Składając takie deklaracje, rząd przyznaje, że z Polskim Ładem nie wszystko poszło tak, jak powinno. Face lifting wydaje się więc bezwzględnie konieczny.
W piątkowym podcaście premier przyznał, że rząd weźmie odpowiedzialność za pomyłki, które pojawiły się w Polskim Ładzie. Zapowiedział także działania korygujące oraz rzucił więcej światła na planowane zmiany. Wiadomo, że w przypadku przekroczenia limitów ustalonych dla klasy średniej będzie obowiązywała zasada „złotówka za złotówkę”, a to oznacza spore złagodzenie kursu, mocno krytykowanego przez wiele osób.
Nie jest wykluczone, że to dopiero początek poprawek w Polskim Ładzie. Tak przynajmniej można wyczytać opinię, jaka pojawiła się w piątkowym podcaście premiera.
„Dzięki debacie wokół Polskiego Ładu wiemy, gdzie mogły pojawić się pomyłki i co można zrobić, aby go udoskonalić. (…) Im więcej uczciwej dyskusji, która pozwala na wychwycenie niedociągnięć, na naniesienie korekt, tym lepiej” – powiedział premier w internetowej audycji.
Dodał przy tym, że niebawem pojawi się kilka kolejnych zmian, które powinny w pozytywny sposób wpłynąć na osoby „zarabiające w inny sposób niż na etacie”.
Co ciekawe zastrzeżenia do Polskiego Ładu w dużej mierze pokrywają się z uwagami, które pojawiały się w różnych komentarzach jeszcze przed wejściem w życie pakietu ustaw. Tym samym potwierdza się stara prawda, która mówi o tym, że jeśli zbyt mało czasu zostawia się na poprawki na etapie legislacyjnym, tym większe prawdopodobieństwo, że trzeba będzie ich dokonać na żywym organizmie. W przypadku tak wrażliwej sfery, jaką są podatki, kolejnych niespodzianek wykluczyć nie można.