Wśród ekonomicznych terminów, szczególnie trafnym literacko i psychologicznie jest „presja płacowa”. Spotkał się z nią niejeden menadżer i właściciel firmy. Przybiera ona różne formy. Na każdą z nich trzeba być gotowym i wiedzieć co powiedzieć by… nie stracić pracownika i powstrzymać wzrost kosztów. Szczególnie w trudnych czasach, w których liczy się każdy grosz. Czy potrafisz poradzić sobie z presją? Jak odmówić podwyżki pracownikowi, który o nią wnioskuje?
CZYTAJ TAKŻE: Czy opłaca się być kurierem? Sprawdzamy, jak wygląda branża
Specjalista od miękkiego HR, z którym rozmawiamy, przepracował już w zawodzie kilkanaście lat. Jak sam przyznaje, dziś z powodu wyraźnie zarysowanej na wykresach makroekonomistów inflacji, rozmowy o podwyżkach są dla menadżerów szczególnie trudne. W branży, w której pracuje, pandemia zrobiła swoje. Udało się uniknąć zwolnień, ale mimo tego (a może dlatego?) nie udaje się uniknąć tematu… podwyżek, o które stara się wielu kluczowych pracowników.
- „Niewdzięczną rolą menadżera jest takie poprowadzenie rozmowy, by po pierwsze, pracownik zrozumiał, że pytanie o podwyżkę dzisiaj nie jest do końca na miejscu, a wzrost wynagrodzenia, jak nigdy dotąd, musi iść mocno w parze ze zwiększoną trwale wydajnością i stałą wartością dodaną dla firmy. Pojedynczy sukces, czy makroekonomiczne przesłanki, to nie są dobre argumenty” – mówi w rozmowie z nami, chcąc z wiadomych przyczyn zachować anonimowość. „Czasem robi się gorąco, gdy kluczowy pracownik stawia sprawę na ostrzu noża. Zakończenie rozmowy z poczuciem win-win dla obu stron jest piekielnie trudne” – przyznaje.
https://magazynfirma.pl/ulga-w-zus-zobacz-jak-ja-zalatwic/
Na początku załóżmy, że aktualne pensje i zasady wynagradzania w naszym przedsiębiorstwie zostały rzetelnie i przejrzyście określone w przeszłości i nie ma sytuacji, w której ktoś ewidentnie zarabia za mało. Bo jeśli rzeczywiście ktoś pełni bardzo odpowiedzialną funkcję za minimalną płacę, trzeba pomyśleć jak z tego problemu wybrnąć. W aktualnej sytuacji ciągłego wzrostu cen, podwyżka w takim wypadku jest wskazana choćby z etycznego punktu widzenia.
Jeśli takiego zaniedbania nie popełniliśmy, możemy przyjąć dalsze wskazówki. Umiejętne poprowadzenie rozmowy w sytuacji, w której pracownik przychodzi z pytaniem o podwyżkę, jest kluczowe.
Zdaniem eksperta, chodzi o to, by mimo wszystko nie zostawić podwładnego z niczym, z poczuciem przegranej. Okazanie zrozumienia, powinno pójść w parze z konkretną obietnicą lub wytyczeniem celów, których realizacja pozwoli na zwiększenie wynagrodzenia. Powiedzenie „nie, bo nie” lub zakończenie rozmowy awanturą i listą żali jest mocno nieprofesjonalne.
„Paradoksalnie, da się poprowadzić taką rozmowę w taki sposób, by zmotywować pracownika do bardziej wydajnej pracy. Różnie bywa z trwałością tego efektu, jednak dobry pracownik, który ma zarysowaną perspektywę wyższego wynagrodzenia lub awansu da z siebie więcej” – mówi nasz rozmówca. Ale zaraz pojawia się ważna uwaga – „tu nie ma miejsca na puste słowa. Jeśli już coś obiecujemy, liczmy się, że po spełnieniu warunków, trzeba obietnicę spełnić. W przeciwnym razie może dojść do odwrotnego efektu, a nawet katastrofy. Trzeba być ostrożnym jak na polu minowym. Niespełniona obietnica zawsze prowadzi do spadku wydajności lub pożegnania z pracą”.
Jeśli z jakiegoś powodu czujemy się zaskoczeni takim pytaniem od pracownika „kupmy” u niego chwilę czasu. Odłóżmy rozmowę na koniec dnia lub na jutro, wskazując jej konkretny termin. W tym czasie przygotujmy listę argumentów za i przeciw. Nie okazujmy jednak irytacji lub zdenerwowania, chyba że prośba o podwyżkę przybiera mocno niestosowną formę, której w pracowniczym dialogu nie możemy tolerować.
To bardzo trudna sytuacja, w której pracownik grozi, że odejdzie z pracy jeśli nie dostanie podwyżki. Stawianie sprawy na ostrzu noża, zawsze po obu stronach stołu kumuluje emocje, które łatwo zdetonować. Po pierwsze trzeba je opanować, a po drugie, zdać sobie sprawę, z pewnej starej prawdy.
CZYTAJ TAKŻE: Pracownik wnioskuje o urlop bezpłatny. Możesz odmówić
„Ktoś, kto w pracy bierze pod uwagę odejście, w krótkim terminie zapewne niebawem odejdzie. Nie ma już pytania, czy on to zrobi, ale kiedy przyjdzie z wypowiedzeniem. Nawet mimo podwyżki” – mówi nasz rozmówca.
W jego karierze ta zasada praktycznie zawsze się sprawdzała. Problem jest wówczas, gdy mówimy o kluczowym pracowniku i ważnym dla firmy specjaliście. Wówczas taka sytuacja jest sygnałem po pierwsze, do rozpoczęcia poważnej rozmowy o jego przyszłości w firmie. Czasem konieczny jest kosztowny kompromis z jednoczesnym pogodzeniem się z faktem, że trzeba powoli szukać kogoś na jego miejsce. Bo prędzej czy później na stole menadżera pojawi się już nie wniosek o wyższe uposażenie, ale wypowiedzenie lub prośba o odejście za porozumieniem stron.
CZYTAJ TAKŻE: Wypowiedzenie umowy o pracę. Jak je przygotować? Wzór do pobrania
Jeśli ze zrozumiałych przyczyn, nie możemy teraz dać podwyżki pracownikowi, który o nią się stara, przeprowadźmy z nim szczerą i konstruktywną rozmowę. Warto w niej, potraktować temat na poważnie, przedstawiając aktualną sytuację finansową firmy oraz zarysowując szanse i zagrożenia, jakie da się zaobserwować w branży, w której działamy. Używajmy prostych określeń, mówmy wprost, nie owijając w bawełnę. Odnośmy się do konkretnego stanowiska i zadań, jakie wypełnia pracownik.
Warto podkreślić, że podwyżka wynagrodzenia jest konsekwencją wzrostu wydajności i jak wspomnieliśmy - stałej wartości dodanej. Jeśli jest tylko bonusem, lub wynikiem małej asertywności menadżera, który jej udziela dla świętego spokoju, jest najgorzej uzasadnionym kosztem, który tylko obciąża prowadzoną działalność.
CZYTAJ TAKŻE: 10 niedrogich benefitów dla pracowników
CZYTAJ TAKŻE: Najlepszy telefon służbowy dla pracownika; podpowiadamy, na co warto zwrócić uwagę przy zakupie