Dwa powiedzenia pasują jak ulał do stylu pracy zdalnej niektórych pracowników: "pańskie oko konia tuczy" i "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". W ciągu kilku miesięcy pracy zdalnej niektórzy pracownicy do perfekcji opanowali skuteczne wymówki od obowiązków. Niestety praca zdalna służy czasem i takiemu podejściu, które skutkuje obniżoną wydajnością i słabymi efektami. No, chyba że dodamy (dla porządku) jeszcze jedno powiedzenie – kłamstwo ma krótkie nogi.
CZYTAJ TAKŻE: Masz alkomat w firmie? Grożą ci gigantyczne kary
Nic tak nie denerwuje pracodawcy jak wymówka w pracy zdalnej– „mam problemy z internetem”, „miałem słaby zasięg” lub „sieć nawaliła”. Z jednej strony stoimy u progu trzeciej dekady dwudziestego pierwszego wieku, z drugiej zaś infrastrukturalne problemy, które innym się nie zdarzają, u naszych pracowników pojawiają się nazbyt często. Jeśli tak się dzieje – warto to sprawdzić! Zazwyczaj takie odpowiedzi pojawiają się w przypadku pilnego zadania do wykonania lub w przypadku wykrycia niedopełnienia obowiązków. Sieci nie ma, więc co mi pracodawca zrobi – takie podejście może nie dotyczy wielu zatrudnionych, nie jest jednak odosobnionym przypadkiem.
Pracodawcy nie zdają sobie często sprawy, że internet wcale nie jest tajemniczym bytem, który czasem znika i go nie ma. Jeżeli wyposażyliśmy pracownika w służbowy modem działający w sieci komórkowej, weryfikacja prawdomówności może być prostsza, niż nam się wydaje. Wystarczy zadzwonić do operatora i zapytać, czy otrzymał zgłoszenie o awarii w miejscowości X, lub wejść na stronę https://downdetector.pl/ na której znajdziemy szczegółowe mapy dotyczące dostępności usług cyfrowych na danym terenie oraz zgłaszanych przez internautów awarii.
CZYTAJ TAKŻE: Oryginalne benefity pracownicze w covidowych czasach
Inna rzecz dotyczy permanentnych problemów z siecią naszego pracownika. Wówczas prawdopodobne jest, że rzeczywiście w danym miejscu może występować biała plama jakiegoś operatora. Wówczas, możemy poprosić go o korzystanie z własnej sieci domowej, nawet dopłacając równowartość rachunku za usługi mobilne. Jeśli np. dzieci nie mają problemu z lekcjami zdalnymi, to i rodzic nie powinien mieć problemów z pracą na odległość. Wystarczy tylko chcieć.
W przypadku operatora kablowego również można zapytać o ewentualne problemy z siecią. Co ciekawe, zazwyczaj firmy telekomunikacyjne przyznają się w takich sytuacjach do czasowych blackoutów i potwierdzają awarie na danym obszarze.
Jedno z ulubionych wyjaśnień mało pilnych pracowników. Nie ma prądu, więc nie ma pracy. Trudno, żeby pracownik inwestował w magazyn energii czy generator prądu. To oczywiste. Problem w tym, że wiele osób, posiada laptopy, które odpowiednio naładowane są w stanie wytrzymać kilka godzin, a internet mobilny posiada własną baterię lub może być zasilany z portu USB. Przenośny router można także utworzyć w telefonie komórkowym, który będzie generował własny sygnał WiFi.
CZYTAJ TAKŻE: Zwrot towaru zakupionego na firmę – nowe prawo
Po drugie, wyłączenia energii są zazwyczaj komunikowane przez rozwieszone ogłoszenia lub lokalne strony internetowe. Można się więc przygotować i uprzedzić pracodawcę oraz współpracowników. Wszystkie aktualne i planowane wyłączenia można sprawdzić w oficjalnych źródłach – poniżej mały przewodnik - gdzie i jak?
Wszystko zależy, na terenie którego Operatora Systemu Dystrybucyjnego (OSD) mieszka nasz pracownik. Mając taką wiedzę, wchodzimy na jedną z niżej prezentowanych stron i sprawdzamy planowane wyłączenia prądu:
Co ciekawe, niektórzy operatorzy wpisują planowane wyłączenia z bardzo dużym wyprzedzeniem. Warto zalecić pracownikom, sprawdzanie swojej lokalizacji i wcześniejsze uprzedzanie przełożonego o ewentualnych problemach z pracą zdalną. Wówczas można wcześniej podjąć decyzję o czasowym przeniesieniu pracownika do pracy w biurze lub innej wskazanej lokalizacji. Można także inaczej rozdzielić zadania wśród członków zespołu.
Znamy pracodawcę, który po takiej uwadze zawsze pytał: serio? I zlecał informatykowi, sprawdzenie, czy rzeczywiście dane polecenie służbowe „nie dotarło” do adresata. A jeśli tak, to dlaczego tak się stało. Oczywiście dotyczy to wyłącznie służbowej poczty. Zasada ograniczonego zaufania wskazana. Szczególnie, jeśli ktoś powie, że wiadomość od przełożonego wpadła do… spamu. To raczej mało prawdopodobne, żeby działo się tak z wiadomościami wysyłanymi z maili z jednej organizacji. Faktycznie wymówka jest mało prawdopodobna i raczej łatwa do zweryfikowania przez służby IT.
CZYTAJ TAKŻE: Najlepszy telefon dla pracowników fizycznych. Lista TOP5 (wybór redakcji)
Oczywiście nie warto zawczasu wysnuwać pochopnych wniosków, ale sprawdzić trzeba. Szczególnie jeśli nieodczytanie wiadomości na czas skutkowało stratami wynikającymi z niewykonania zadania.
Oczywiście należy wykazać się daleko idącym zrozumieniem. „Zdalna” rzeczywistość przerasta wiele osób i każe nam stanąć w obliczu nieznanego wcześniej trybu pracy i życia. O ile w przypadku rodziców uczniów klas I-III wielu pracodawców zezwala np. na niestandardowe godziny pracy, o tyle w przypadku starszych dzieci, potrzeba interwencji rodzica, dotyka zazwyczaj szybkich działań np. zrestartowania routera, czy ponownego zalogowania. Umówmy się jednak, że większość dzieci lepiej rozumie techniczne zagadnienia od rodzica. Notoryczne zasłanianie się zdalnymi lekcjami wymaga co najmniej szczerej rozmowy o oczekiwaniach względem wykonywania zadań w trybie home-office.
Zrozumiałe. Migrena, ból gardła, łamanie w kościach dopada nas niezależnie, czy pracujemy stacjonarnie czy w domu. W takiej sytuacji (szczególnie w dobie pandemii) pracownik powinien jak najszybciej zgłosić się do lekarza np. w trybie teleporady. Jeśli lekarz uzna, że konieczne jest zwolnienie lekarskie lub dodatkowe badania, z pewnością wypełni odpowiednie dokumenty. Chory człowiek nie powinien pracować. Także w domu. Jeśli zatem nic nie robi w celu poprawy swojego stanu zdrowia i odpoczywa „w pracy”, warto z nim porozmawiać i zaproponować np. urlop wypoczynkowy. Praca w domu jest pokusą do lżejszego podejścia do obowiązków. Jeśli jednak ta bariera zostanie w odpowiednim momencie przełamana, efektywność home-office może być czasem wyższa od pracy w biurze. Trzeba się jednak zdyscyplinować.