Niestety, jak to z bajkami bywa mają mało wspólnego z rzeczywistością. A szkoda, bo każdy człowiek bez względu na formę zatrudnienia potrzebuje odpoczynku. Ulga na wczasy dla samozatrudnionych w minimalnym stopniu zadbałaby o ich prawo do odpoczynku.
Z 26 dni płatnego urlopu korzystają w Polsce osoby zatrudnione na etacie. To potrzebny czas i zarazem solidny argument, dla tych, którzy zastanawiają się nad przejściem z umowy o pracę na samozatrudnienie. Każda pracująca osoba, bez względu na to w jakiej formie wykonuje służbowe obowiązki potrzebuje odpoczynku. Każdego może dopaść syndrom wypalenia zawodowego. Niestety w świecie własnych biznesów obowiązuje surowa zasada, nie pracujesz, nie zarabiasz. Dlatego też spora rzesza przedsiębiorców pracuje non stop, nadszarpując przy tym swoje zdrowie. Zmniejszając jedynie, o ile to możliwe, ilość roboczogodzin. Ewentualnie odkładając przez cały rok na obowiązkowe opłaty, które trzeba regulować także w czasie planowanego odpoczynku.
CZYTAJ TAKŻE: Koniec CEIDG jeszcze w tym roku. Zastąpi go hub dla przedsiębiorców
Pracujący na własny rachunek przedsiębiorcy w jednym miesiącu w roku płaciliby do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych tylko połowę wysokości składki na ubezpieczenie społeczne. Dlaczego? Ponieważ w tym miesiącu odbieraliby 2 tygodnie wolnego. To właśnie za ten czas nie płaciliby składek. Co prawda nie zarabialiby w te 14 dni, ale i nie generowaliby kosztów. Prawo do skorzystania z ulgi przysługiwałoby tylko samozatrudnionym, którzy prowadzą działalność nieprzerwalnie od co najmniej 6 miesięcy. Dodatkowym warunkiem przewidzianym w projekcie jest przychód w wysokości 60 tys. zł. Samozatrudnieni, którzy w okresie 6 miesięcy przed zgłoszeniem chęci skorzystania z ulgi przekroczyli wskazaną granicę, nie będą mieli prawa do zwolnienia. Podobnie jak osoby opłacający składki KRUS.
CZYTAJ TAKŻE: Jaka emerytura dla przedsiębiorcy
Zdaniem wnioskodawcy, Krzysztofa Kwiatkowskiego brak regulacji zapewniającym samozatrudnionym prawo do wypoczynku jest błędem. Tym bardziej, że często pracodawcy wymuszają na podwładnych zamianę etatu na własną działalność.
Niestety szansa na wprowadzenie omawianego rozwiązania do polskiego ustawodawstwa jest nikła. Z paru powodów. Po pierwsze obecny pomysł pochodzi od grupy senatorów należących do opozycji. Pod projektem podpisali się między innymi: Adam Szejnfeld, Stanisław Gawłowski, Alicja Chybicka, a wnioskodawcą jest Krzysztof Kwiatkowski. Za przyjęciem uchwały było 52 senatorów, przeciw 48. Liczby te odpowiadają politycznemu podziałowi w Senacie. Co więcej, wcześniej o bliźniaczą propozycję walczyli w Sejmie posłowie Koalicji Obywatelskiej. Pomysł przepadł. Obserwując sytuację w parlamencie, trudno oczekiwać, że przedstawiciele partii rządzącej tym razem poprą pomysł opozycji.
CZYTAJ TAKŻE: Szef może „siłą” wysłać pracownika na zaległy urlop za 2020 rok
Po drugie już podczas wspólnych prac Komisji Ustawodawczej i Komisji Gospodarki Narodowej, obecny na sali Marek Niedużak, wiceminister Rozwoju Pracy i Technologii wspomniał, że propozycja zapewne spotka się z odpowiedzią negatywną. A szkoda, bo mino oczywistych strat dla państwa, rozwiązanie to z pewnością spotkałoby się z dobrym odbiorem wśród przedsiębiorców.
CZYTAJ TAKŻE: 2 dodatkowe dni urlopu dla ozdrowieńców krwiodawców. Jak to wygląda od strony pracodawcy
Na chwilę obecną wiemy tyle, że podczas 21. posiedzenia wyższej izby parlamentu senatorowie zadecydowali o przekazaniu do Sejmu projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo przedsiębiorców. Projekt dotyczy opisanej w niniejszym artykule propozycji. Kolejnym krokiem będzie skierowanie projektu do Sejmu.