Co jakiś czas w internecie popularność zdobywają oryginalne ogłoszenia wynajmu mieszkań. Studenci donoszą o „patologiach” takich jak „castingi” na lokatorów, czy propozycje opłaty najmu „z góry” np. za… 5 lat. W komentarzach pojawiają się wpisy: „właściciele już robią, co chcą”. Faktycznie na rynku najmu zrobiło się gęsto i drogo.
Z czego to wynika. Sprzyjających czynników dla właścicieli mieszkań zrobiło się całkiem sporo. Najpierw drożejące raty kredytów, które skutecznie „wyleczyły” planujących zakup własnego M. Dla wielu pozostało przedłużenie aktualnej umowy najmu, lub zawarcie nowej. Druga to napływ uchodźców z Ukrainy, w tym również zamożnych lub dobrze zarabiających, których stać na najem nawet za wyższe pieniądze. Trzeci czynnik, obserwowany już od wielu lat, czyli ucieczka młodych do miast. Nie tylko mówimy o studiach, ale przede wszystkim pracy.
CZYTAJ TAKŻE: Tańszy kredyt hipoteczny? Przynajmniej na starcie
Jak obliczył Expander i Rentier.io ostatnio odnotowano wzrost ogłoszeń najmu z 18 tys. do 23 tys. Trzeba jednak realnie spojrzeć na tę liczbę. Dobrych informacji dla szukających mieszkania nie ma. Rok temu o tej porze, na rynku były 33 tys. ogłoszeń, a to pokazuje skalę zmian popytu i podaży na rynku nieruchomości do wynajęcia.
Expander i Rentier.io zauważają, że na rynku obserwujemy dziś dwa trendy. Wyraźny wzrost stawek najmu i powolny spadek cen mieszkań. To oznacza, że rentowność inwestycji w mieszkania przeznaczone na wynajem rośnie i wynosi obecnie 4,69% netto. Eksperci wymienionych wyżej firm przeliczaj to na odpowiednik lokaty lub obligacji z oprocentowaniem 5,79%. Szału zatem nie ma, szczególnie że aktualna inflacja sięga wartości dwucyfrowych. W ocenie Expandera i Rentier.io „to wciąż za mało, aby zwiększyć podaż mieszkań na wynajem".