W tę grę nie da się już grać! - krzyknął mój ośmioletni syn, który po raz kolejny zatrzymał się na polu związanym z koniecznością zapłaty podatku do tekturowej przegródki w Monopoly. Niech się wkurza. Jeśli kiedyś zostanie przedsiębiorcą, może lepiej zniesie dynamicznie zmieniającą się rzeczywistość?
W najnowszej odsłonie gry „prowadzenie biznesu w Polsce” rząd dokłada kolejne pola, na których po pierwsze, trzeba się zatrzymać, a po drugie, trzeba zapłacić. I tak o to kurczy się przestrzeń nazywana konkurencyjnością. Tak się nie da grać w Monopoly. W Eurobusiness też nie.
CZYTAJ TAKŻE: Rekrutacja a Covid-19. Jak szukać pracowników żeby nie być "januszem biznesu"?
Wielki Kryzys lat 30-tych niemal na całym świecie był finansowym trzęsieniem ziemi, które w pył obróciło wielkie fortuny i świetnie prosperujące przedsiębiorstwa. Właśnie w tym czasie, kiedy z hukiem waliły się gospodarcze filary świata, w Stanach Zjednoczonych ktoś przypomniał sobie o liczącej 30 lat grze The Landlord’s Game opracowanej przez wywodzącą się z Illinois kreatywną stenotypistkę (i poetkę!) Elizabeth Magie. Nowa wersja tej gry pod nazwą Monopoly została opatentowana w sylwestra 1935 roku i stała się natychmiast absolutnym hitem w pogrążonym w recesji świecie.
Skacząc z pola na pole, można inwestować w nieruchomości, a przy okazji spekulować i przede wszystkim zarabiać pieniądze! Umowne, bo umowne, ale zawsze jakieś! Żeby nie było tak łatwo, pojawiają się różne „pola – miny”, które niczym wezwanie do skarbówki lub mail od księgowej potrafią popsuć misternie ułożony plan w głowie gracza-przedsiębiorcy. Można się przyzwyczaić. Złe pola są w stałych miejscach i nie ma ich zbyt dużo. Na całe szczęście, nikt nie wpadł na to, by dokładać kolejnych kosztem tych, na których można zarabiać pieniądze. I tym między innymi, ta wciągająca gra różni się od naszej rzeczywistości. Może dobrze, bo stałaby się arcyirytująca.
CZYTAJ TAKŻE: Pandemia w służbie BHP. Wypadki przy pracy już się nie zdarzają tak często? Padł rekord
Wchodząc w nowy rok, przechodzimy przez pole „start”, które na planszówce oznacza możliwość podreperowania finansów, a w życiu nie mniej ni więcej, jak wertowanie zmian w przepisach, które nas obowiązują lub mogą obowiązywać. Wszak nieznajomość prawa, tak jak zasad gry szkodzi. Problem w tym, że lektura Dzienników Ustaw na nowy 2021 rok, raczej nie sprawi, że poczujemy się lepiej...
Jak trafnie zauważyli eksperci Konfederacji Lewiatan, o ile pandemia koronawirusa wymusiła hamowanie znacznej części gospodarki, wcale nie wpłynęła na spowolnienie zmian w prawie podatkowym. Z jednej strony czekają nas nowe obciążenia, z drugiej koszty dostosowania się do nowych obowiązków – jak zaznacza Konfederacja Lewiatan - „bardzo problematycznych”. I to wszystko w ponurym, pandemicznym krajobrazie obostrzeń.
Trochę tak, jakbyśmy auto po trudach ciężkiego rajdu nieznanymi i ciężkimi trasami próbowali zmusić do wyższej prędkości, redukując bieg i dociskając pedał gazu. Coś skrzypi? Pojawia się kontrolka „check-engine”?, Silnik za bardzo się nagrzewa? Spoko, da radę, nie tyle wytrzymał! - Zdają się mówić ci, którzy te zmiany w prowadzają. No cóż. Gorzej jeśli nie wytrzyma.
CZYTAJ TAKŻE: Abonament radiowo-telewizyjny za…komputer w firmie? Już nic nas nie zaskoczy
Bez wystrzałów i hucznych imprez rozpoczęliśmy ten nowy rok. Legislacyjnych fajerwerków i petard nie brakowało jednak w końcówce 2020 roku. Dużo zmian w prawie weszło w życie pod koniec roku. Jak zauważa w materiale Konfederacji Lewiatan, ekspert podatkowy Przemysław Pruszyński „Trudno zrozumieć i w jakikolwiek racjonalny sposób wytłumaczyć sytuację, w której ustawa zmieniająca niektóre procedury związane z rozliczeniem podatku VAT, co oczywiście wymaga dostosowania systemów i narzędzi używanych w przedsiębiorstwach, została podpisana przez prezydenta tuż przed świętami”. To jednak nie wszystko. Chwilę dalej punktuje m.in. krótki czas na przygotowanie słynnego już opodatkowania spółek komandytowych podatkiem CIT czy skorzystania z bardzo ciekawie wyglądającej na pierwszy rzut oka propozycji „estońskiego CIT-u”, który jednak po wnikliwej analizie wiąże się koniecznością spełnienia poważnych kryteriów. Jeśli okażą się nie do udźwignięcia, konsekwencje dla przedsiębiorców będą poważne.
Weźmy pod lupę inne nowości, jak podatek cukrowy, który sprawi, że podrożeją słodzone napoje. O ile można ten pomysł wliczyć w katalog troski o zdrowie obywateli, o tyle trzeba się liczyć z trudnymi decyzjami całej branży w sprawie podwyżki cen produktów. Jeśli zgodnie z niektórymi wyliczeniami sięgną kilkunastu czy kilkudziesięciu procent, spadek wpływów ze sprzedaży jest niemal pewny.
CZYTAJ TAKŻE: Koszt całkowity zatrudnienia pracownika w 2021 roku
Na duże firmy spadnie także obowiązek przekazywania informacji na temat strategii podatkowej firmy, co sprowadzi dodatkowe obowiązki na i tak obciążone działy księgowości. Inną zmianą jest podatek od sprzedaży detalicznej.
Jeśli doliczymy do tego także wzrost podatku od nieruchomości, który dla wielu samorządów stał się okazją do podreperowania budżetów, wzrost płacy minimalnej do 2800 zł oraz konieczność rejestrowania w ZUS każdej umowy – także tej o dzieło, otrzymujemy całkiem spory katalog wyzwań dla polskiego biznesu i to u progu bardzo niepewnego roku, który następuje po pierwszych „recesyjnych” kwartałach dla gospodarki nad Wisłą, które ostatnio odnotowano w annałach za 1991 rok.
O „drobnych” podwyżkach, takich jak abonament RTV, który w firmach płaci się od każdego odbiornika, może nie wspominajmy.
Przewag konkurencyjnych trzeba szukać gdzieś indziej. Pewnie odbije się to na wszystkich – i pracownikach, którzy zarabiają na tyle dużo, że nie kwalifikują się na podwyżkę płacy minimalnej, dostawcach, którzy choć stali i sprawdzeni wydadzą się zbyt drodzy, i klientach, którym każemy płacić więcej za nasze produkty i usługi.
I tak powracając na planszę wspomnianej, popularnej gry wydajemy więcej na kolejnych polach. Niechętnie zainwestujemy tj. kupimy kolejną nieruchomość, o „hotelu” nie wspominając. Jedynie ciekawym zbiegiem okoliczności, można wytłumaczyć fakt, że w wielu polskich wersjach Monopoly, przewagę nad pozostałymi graczami można uzyskać, zasiedlając ostatnie pole o nazwie „Aleje Ujazdowskie”. Wszak oprócz szeregu prestiżowych nieruchomości, mieści się tam również siedziba rządu…
CZYTAJ TAKŻE: Czy zawieszenie działalności gospodarczej się opłaca?
P.S. W sklepach można spotkać wersję „Monopoly dla pechowców”, gdzie za podatki, czynsze i inne nieprzyjemne wydatki pobiera się specjalne monety, które za chwilę pozwolą nam odegrać się na rywalach i zminimalizować swojego pecha. To może poprawić humor. Niestety, takich przewag konkurencyjnych próżno szukać w realnym życiu. Może zatem wzorem pogrążonych w kryzysie biznesmenów z lat 30-tych „zagrajmy w grę” . Również według pewnego, współczesnego bohatera viralowego filmiku w mediach społecznościowych to najlepszy sposób na przywitanie nowego roku.