Rekruterzy, którzy przeprowadzają wiele rozmów z kandydatami, już są wyczuleni na wszelkie próby podkoloryzowania rzeczywistości. Dużo trudniej przychodzi to małym przedsiębiorcom, którzy sami dość rzadko prowadzą nabór pracowników i… niejednokrotnie rozczarowują się w trakcie trwania umowy o pracę.
Oto pięć niezawodnych sposobów walki z życiorysami na sterydach.
W dobie instagramowych filtrów na zdjęcia i ciągłego poprawiania rzeczywistości, lifting CV wielu kandydatom, może wydawać się dobrą receptą na zdobycie wymarzonej pracy. Oczywiście jeśli dotyczy to jedynie warstwy graficznej, doboru czcionek, formatu czy kolorystyki, wszystko jest O.K.
CZYTAJ TAKŻE: Oryginalne benefity pracownicze w covidowych czasach
Gorzej jeśli w samą treść zaczyna się wkradać bajkopisarstwo. Pisanie mitów o samym sobie nie jest właściwym rozwiązaniem, a Twoją rolą, drogi pracodawco jest wyłapanie takich przypadków. Czasem nie trzeba być psychologiem lub śledczym, by ujawnić przypadki konfabulacji lub „drobnych nieprawd”, no chyba, że mamy do czynienia z mocnym zawodnikiem lub zawodniczką, ale i na nich jest sposób.
Jak wynika z raportu HR Polska, którego pełną lekturę polecamy pod tym linkiem, aż 81% badanych rekruterów przyznało, że spotkało się z kłamstwami w CV kandydatów do pracy (!). To oznacza, że problem z życiorysami nie jest jedynie incydentalny.
Jak wynika z zacytowanego już raportu na polskim rynku pracy, najczęstsze kłamstwa w CV dotyczą umiejętności dodatkowych (spotkało się z nimi 85% badanych). Na dalszym miejscu znalazły się daty zatrudnienia i zakres obowiązków (odpowiednio 59% i 54%). 29% ankietowanych wskazało na rozminięcie się z prawdą w kwestii zajmowanych stanowisk. Z nieprawdziwymi danymi dotyczącymi wykształcenia spotkało się 23% badanych rekruterów. Na kolejnych pozycjach znalazły się kursy, certyfikaty i nagrody (17%) , miejsca pracy (14%) i na samym końcu (uwaga!) …dane osobowe. Z przekłamaniem w tej ostatniej kwestii spotkało się 2,5% badanych. Sporo, jak na taką dziedzinę, prawda?
CZYTAJ TAKŻE: Zatrudnienie bezrobotnego. Jak dostać dotację na stworzenie stanowiska pracy?
Zawsze gdy zadajemy pytanie odnośnie kompetencji pracownika, obserwujmy sposób jego zachowania. Oczywiście, nie każdy ma dar swobodnego mówienia i nie na każdym stanowisku jest ono wymagane. Jąkanie, czy drżenie głosu nie świadczy o kłamstwie. Powinniśmy wówczas nieco rozluźnić atmosferę. Przyjrzyjmy się jednak, czy nasz rozmówca nie zaczyna być niespokojny w momencie zadawania pytań o doświadczenie, czy wiedzę z jakiegoś zakresu. Jeżeli nerwowo rozgląda się na boki i wyraźnie stresuje, możliwości są dwie – albo nie radzi sobie z tremą (bo na przykład bardzo zależy mu na pracy, a jest nieśmiałą jednostką), albo… no właśnie – może mijać się z prawdą.
Coraz więcej firm, w ramach rekrutacji przeprowadza zadanie rekrutacyjne. Sami kandydaci podchodzą do niego ostrożnie, sądząc, że ktoś chce wykorzystać ich kreatywność. Nie może być więc to jakiś gotowy plan, strategia, projekt. Zadanie nie musi być proste, ale powinno dotyczyć jakiejś przykładowej pracy. Może być abstrakcyjne. Wszystko zależy od stanowiska i wymagań, jakie stawiamy przed kandydatem. Jeśli w CV chwali się on biegłością w Excelu, zaproponujmy stworzenie jakiejś formuły w arkuszu kalkulacyjnym. Jeśli jest to grafik, niech zaproponuje ciekawą pracę do wykorzystania w mediach społecznościowych, na stronie internetowej czy w wydawnictwie drukowanym.
CZYTAJ TAKŻE: Dla ucha i oka – wieża hi-fi do gabinetu szefa. Czy ktoś jeszcze kupuje wieże hi-fi?
Jeśli specjalista z helpdesku można go zapytać, jak rozwiązałby jakiś konkretny problem z komputerem, czy siecią firmową. Trzeba dobrze przemyśleć takie zadanie. W szybki sposób poznamy zarówno podejście do pracy jak i biegłość w zakresie, na którym nam akurat zależy. To zbyt wiele nie kosztuje, a może być kluczowym punktem w prowadzonym przez nas naborze
Coraz więcej pracodawców weryfikuje stopień znajomości języka wpisany do CV podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Dość szybko orientujemy się, czy rozmówca da sobie radę z konwersacją w deklarowanym stopniu. Tu kłamstwo ma naprawdę krótkie nogi, lub bardziej, krótki... język.
Jeśli sami nie czujemy się mocni w danym języku, zaproponujmy innemu pracownikowi lub… kontrahentowi (tak, zdarzają się takie prośby) by zadzwonił do tej osoby i luźno porozmawiał z wykorzystaniem specyficznego dla branży słownictwa czy terminologii. Oczywiście uprzedźmy pracownika, że np. dziś po południu zadzwoni nasz współpracownik, który przeprowadzi rozmowę w języku obcym. Jeśli kandydat wpisał w CV znajomość języka na poziomie komunikacyjnym, nie powinno go przerazić to wyzwanie. Jeśli jednak minął się z prawdą, nie odbierze od nas telefonu. Ani teraz, ani nigdy
Niby niepotrzebny punkt, ale jak wiele nam mówi o człowieku! Jeśli szukamy osoby na stanowisko przedstawiciela handlowego na kraje bałkańskie, a kandydat wpisał nam wśród zainteresowań „problematykę dezintegracji Jugosławii oraz kulturę bałkańską”, możemy mieć do czynienia ze świetnym specjalistą, który oprócz twardych umiejętności handlowych będzie miał rozeznanie w specyfice regionu.
Tylko czy tak rzeczywiście jest? Przygotujmy się do tej rozmowy i zapytajmy, o co chodziło NATO w akcji Allied Force, lub dlaczego Była Jugosłowiańska Republika Macedonii zmieniła niedawno nazwę na Macedonię Północną. Te pytania mogą paść pod koniec spotkania, kiedy rozmowa nabierze już swobodnego charakteru. Jeśli rzeczywiście interesuje się dezintegracją Jugosławii, bez problemu odpowie na te pytania, będzie opowiadał ciekawie, wprowadzi elementy analizy. Jeśli nie da rady, znaczy, że zainteresowania te albo są bardzo powierzchowne, albo zostały wpisane w ramach liftingu CV. No, no, tak się nie robi!
CZYTAJ TAKŻE: Pomysł na biznes. Co najlepiej się sprzedaje, a na co jest raczej mały popyt? [DANE]
To samo dotyczy innych zagadnień. My nie musimy być specjalistami, ale z ciekawości mamy prawo pytać. Zagadnienia do takiej rozmowy bez problemu znajdziemy w internecie.
Są firmy, które nie boją się zadzwonić do byłego pracodawcy kandydata, by zapytać go o opinie. Urząd Ochrony Danych Osobowych odradza w jednym ze swoich poradników takich działań, chyba że kandydat wyrazi na to zgodę. Są jednak inne metody. Wspomnieliśmy, o lifitngowaniu okresów zatrudnienia. Tu ktoś dodaje sobie miesiąc, a gdzie indziej pół roku, aby nie wyszły na jaw przerwy w zatrudnieniu. Takie „ciasne” CV z idealnie następującymi po sobie okresami zatrudnienia w kolejnych firmach może (ale wcale nie musi!) sugerować, że ktoś podrasował swój zawodowy życiorys. W praktyce, w przypadku osób z bardzo długim stażem rzadko zdarza się taka idealna kontynuacja, chociaż nie można jej wykluczyć.
Czasem wystarczy pytanie: miał pan/pani kiedyś choćby miesięczną przerwę w zatrudnieniu? Ludzie przecież robią sobie chwilę odpoczynku, wytchnienia… a kandydat może zdemaskować się sam.