Pracownicy z Ukrainy pracują w więcej, niż w co czwartej firmie w Polsce – informuje Personnel Service. Jak wynika z najnowszego raportu, co trzeci przedsiębiorca deklaruje, że gościom zza wschodniej granicy jest w stanie płacić więcej niż… polskim pracownikom.
Jak zauważa Personnel Service najtrudniejsze pod tym względem były początki pandemii. Mowa o marcu i kwietniu 2020 roku, kiedy Straż Graniczna RP odnotowała w swoich statystykach przekroczenie wschodniej granicy przez 250 tys. osób.
Niebezpieczny dla wielu branż odpływ rąk do pracy został dość szybko zahamowany m.in. dzięki specjalnym zapisom, jakie znalazły się w tarczy antykryzysowej. Chodziło o przedłużenie wizy cudzoziemców przez cały okres stanu epidemii oraz 30 dni po jego zakończeniu.
Ten zapis oraz działania samych pracodawców sprawiły, że udało się nie tylko zachęcić wielu Ukraińców do pozostania nad Wisłą, ale także ściągnąć nowych, którzy mimo pandemii decydowali się na pracę w Polsce. Widać to w statystykach. Już w kwietniu 2021 roku padł rekord liczby ubezpieczonych cudzoziemców.
Według danych opublikowanych przez ZUS w maju, Ukraińcy stanowią aż ¾ wszystkich ubezpieczonych obcokrajowców pracujących w Polsce. Na koniec kwietnia było ich 585 tys. czyli mniej więcej tyle ile wynosi liczba mieszkańców Poznania wraz z pobliskimi miejscowościami (!).
Tylko w kwietniu 2021 roku liczba nowozarejestrowanych pracowników znad rzeki Dniepr wzrosła o 10,3 tys. - co można porównać ze średniej wielkości miastem powiatowym.
Te liczby mają odbicie również w danych zaprezentowanych przez Personnel Service. W więcej niż w co czwartej polskiej firmie, a dokładnie w 28% z nich pracują Ukraińcy. Pod tym względem dominują duże firmy, zatrudniające przynajmniej 250 osób. 45% takich podmiotów już deklaruje obecność Ukraińców w zespole.
Na tym polu największe firmy konkurują ze średnimi. Około 1/3 z nich mówi o pracownikach z Ukrainy w załodze. Im mniejsza firma, tym mniejszy, średni odsetek gości zza Bugu. W przypadku małych firm ten procent jest dużo mniejszy – około 25%. Niestety w przypadku małych firm produkcyjnych, czy usługowych element konkurencji z dużymi pracodawcami bywa najtrudniejszy, jeśli chodzi o pozyskanie pracowników ze Lwowa, Kijowa czy Zaporoża.
Przytoczone wyżej dane za chwilę mogą okazać się już nieaktualne, wynika z badania Personnel Service. Co czwarta firma w Polsce chce zatrudnić kolejnych Ukraińców w perspektywie najbliższych 12 miesięcy.
Firmy z sektora przemysłowego są miejscem, w którym najwięcej osób zza rzeki Bug może znaleźć pracę w najbliższych miesiącach. Drugie miejsce zajmuje handel, potem dopiero branża usługowa, w której co piąte przedsiębiorstwo deklaruje potrzebę dodatkowych rąk do pracy.
I teraz rzecz, która dla wielu polskich pracowników może okazać się szokującą! Rośnie odsetek przedsiębiorców, którzy są skłonni płacić więcej na rękę osobie z Ukrainy niż Polakowi. Mówi o tym wprost już 1/3 pracodawców. Rok temu odsetek takich deklaracji wynosił 28 procent. Z czego to wynika?
Na to pytanie wyczerpująco odpowiada ekspert.
Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service:
„Skłonność pracodawców do płacenia więcej jest pochodną deficytu kadrowego. Jak brakuje rąk do pracy, a można przyciągnąć kadrę z zagranicy, to argument finansowy jest najskuteczniejszy. Okazuje się też, że Polacy tracący pracę w pandemii nadal niechętnie szukali zatrudnienia w tych sektorach i na tych stanowiskach, które standardowo zajmują Ukraińcy. Stąd pracodawcy nadal musieli sięgać za granicę po pracowników”