Jak podaje Dun & Bradstreet przygotowanego dla "Rzeczpospolitej" spadek liczby sklepów w Polsce jest widoczny od lat. W 2008 r. było ich ok. 460 tys., obecnie jest ich prawie 90 tys. mniej. W ostatnich miesiącach zjawisko przybrało jednak na sile.
Z danych wynika, że najwięcej zamyka się sklepów spożywczych. Minimalne wzrosty notowane są tylko w przypadku kwiaciarni, sklepów sportowych i sprzedaży wyrobów medycznych. Przyczyna tego to przede wszystkim rosnące koszty działalności. Jest jednak inny ważny element
Jak wielokrotnie pisaliśmy w „Magazynie Firma” polski rynek detaliczny, głównie spożywczy, ma wyjątkową specyfikę. Trudno znaleźć w całej Europie podobny rynek, który tak dynamicznie się rozwija. Z drugiej strony cechą wyróżniającą polski detal jest spore rozdrobnienie. Małe sklepy świetnie wpisują się w coraz popularniejszy segment tzw. smart shopping, czyli szybkich zakupów blisko domu. Przewagą konkurencyjną w przypadku takich punktów jest nie tylko miła obsługa, dobrze dobrany asortyment ale i ceny, które skutecznie pozwalają im być równorzędnym partnerem „sieciówek”. Upadają te sklepy spożywcze, które nie są w stanie sprostać rosnącym wymaganiom klientów. Wypierają je „sieciówki”. W zadowalającej kondycji są sklepy małego formatu, które coraz bardziej się profesjonalizują. Stawiają na nowoczesne technologie, są w stanie na bieżąco raportować trendy zakupowe. Coraz więcej z nich jest w stanie proponować klientom promocje, niedostępne w innych sklepach (również sieciowych).
Dla najmniejszych sklepów bardzo dużym problemem są rosnące koszty działalności. Sklepy spożywcze zużywają bardzo dużo energii elektrycznej, która obecnie jest droga. Najmniej konkurencyjne sklepy będą się zamykać. Przetrwają te najlepiej dopasowane do potrzeb klienta.
Zdaniem przedsiębiorców najgorsze będzie pierwsze półrocze 2023 rok. Pod koniec roku sytuacja powinna się delikatnie stabilizować.