Kreatywność przedsiębiorców nie zna granic. Sklepy, choć w niedzielę miały być zamknięte, w dalszym ciągu są otwarte. W przepisach, które normują handel w niedzielę, znalazło się kilka furtek. Jak pokazują przykłady z ostatnich dni, korzystają z nich właściciele sklepów. Minister Rodziny i Polityki Społecznej Marlena Maląg już poprosiła Głównego Inspektora Pracy o „szczególny nadzór i wzmożone kontrole przestrzegania ograniczenia handlu w niedzielę i święta”. Dowiadujemy się o tym z oficjalnego komunikatu. Tak czy inaczej, nie brzmi to dobrze.
CZYTAJ TAKŻE: Zakaz handlu w niedzielę. Sklep stał się czytelnią
Jak wyjaśnia resort rodziny odpowiedzialny także za rynek pracy, zmiany w ustawie, które obowiązują od początku lutego, miały doprecyzować pewne wyłączenia. Zezwalały one na wykonywanie pracy w placówkach handlowych. Co więcej, były powszechni stosowane. Faktycznie, udało się załatać dziurę, która polegała na wykorzystaniu współpracy z operatorami lub agentami pocztowymi w zakresie świadczenia usług pocztowych. Teraz się to skończyło. Jak pokazuje praktyka – nie wszędzie. Pojawiły się bowiem inne pomysły.
Pozwolimy sobie zacytować fragment komunikatu MRiPS. Diagnozuje on obecny stan po nowelizacji ustawy. Dodajmy, że za nami dopiero pierwsza niedziela (6 lutego 2022), w której obowiązywały nowe przepisy.
„Okazało się (...), że przedsiębiorcy podejmują kolejne próby działania wbrew istocie wprowadzonego zakazu. Już po pierwszej niedzieli, objętej obowiązywaniem nowego stanu prawnego, pojawiły się informacje o prowadzeniu handlu w tym dniu w placówkach handlowych przekształconych w kluby czytelnika czy poczekalnie dworcowe”. Tak problem sygnalizuje ministerstwo rodziny.
Minister rodziny w liście do Głównego Inspektora Pracy Katarzyny Łażewskiej-Hryćko zwróciła się z „uprzejmą prośbą” o objęcie tej sprawy „szczególnym nadzorem”. Minister prosi m.in. o „przeprowadzenie w najbliższym czasie wzmożonych kontroli”. Mają one wskazać, czy przepisy znowelizowanej ustawy z 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta są respektowane.
To oznacza, że w najbliższe niedziele oprócz klientów może pojawić się pracownik inspekcji pracy. Sprawdzi on, czy spożywczak faktycznie jest placówką krzewiącą kulturę, lub schronieniem dla podróżnych oczekujących na odjazd kursowego autobusu.