Pomyśl – premia w wysokości 50, czy 70 złotych przy obecnych wynagrodzeniach wygląda „trochę” niepoważnie. Pracownik nawet jej nie zauważy, choć dla firmy zatrudniającej np. 15 pracowników to już pewne, czterocyfrowe obciążenie. Zamiast silić się na drobne dodatki do pensji, pomyśl od drobnych benefitach. Dlaczego? Na to pytanie odpowiemy pytaniem – co większe wrażenie zrobi podczas rozmowy dwóch sąsiadów? Zdanie pierwsze: „dostałem 65 zł premii”. Zdanie drugie: „Szef ma gest, kupił mi i żonie bilet do kina, tak po prostu”. Jeśli odpowiednio „opakujmy” drobny prezent, np. wręczymy go osobiście, efekt będzie dużo lepszy niż parę złotych ekstra do pensji.
To zawsze jest prezent mile widziany. Najlepiej, jeśli jest w formie vouchera, a pracownik sam wybierze film, na który pójdzie z osobą towarzyszącą. Dobrze jest obdarować takim prezentem wszystkich pracowników. Niekoniecznie wskazywać, że to prezent za „coś”. Dobrze brzmi zdanie na zebraniu „pomyślałem(am), że skoro ciężko pracujecie, powinniście trochę odpocząć, jest w kinie kilka ciekawych nowości...”
Co ważne, wykupując w lokalnym kinie pulę voucherów, można liczyć na niezłe zniżki. Przy 15 dwuosobowych zaproszeniach, warto zapytać o jakąś bonifikatę.
Są sytuacje, w których pracownik sporo zaoszczędzi, jeśli na przykład podczas przeprowadzki nie będzie musiał wynajmować samochodu dostawczego na rynku, tylko pożyczy go od pracodawcy. Są firmy, które prowadzą jasny regulamin tego typu „profitów”. Znany jest również przykład firmy zatrudniającej studentów, która jasno komunikowała, że prace licencjackie i magisterskie pracownicy mogą bezpłatnie drukować w firmie pod warunkiem odbicia licznika drukarki kartą NFC. Jeszcze inny przypadek to wykorzystanie podnośnika należącego do pracodawcy do… ozdabiania domów pracowników w świąteczną iluminację – z przyczyn logistycznych chodziło o posesje położone blisko bazy.
Trzeba jednak pamiętać, ze korzystanie z tego typu rozwiązań warto dobrze skodyfikować. Nie dlatego by cokolwiek i komukolwiek utrudniać, ale po to, by nie dochodziło do sytuacji nadużyć, które z czasem mogą stać się powszechne.
Czy naprawdę wierzysz, że Twoi pracownicy w piątek na godzinę przed rozpoczęciem weekendu są tak samo efektywni, jak w środowe południe. No raczej nie. Powiedzenie „piątek, piąteczek, piątunio” drażni wielu przełożonych. Jeśli masz zespół, który wyrabia się z pracą w 39 godzin w tygodniu i do niczego nie potrzebuje tej jednej, czterdziesiej– odpuść ją. Robi tak wiele firm, zyskując uznanie wśród pracowników i budując dobrą atmosferę w pracy, gdzie nikt nie odsiaduje godzin co do minuty.
W Japonii czymś normalnym stały się „urlopy na złamane serce”. W Stanach Zjednoczonych, wolne dostają pracownicy, którzy ewidentnie „odjeżdżają myślami” i z jakiegoś powodu, np. problemów prywatnych, nie mogą skupić się na pracy. W Polsce, są firmy, które dają dodatkowe dni wolnego po urodzeniu dziecka, ślubie lub śmierci bliskiej osoby. Warto tego nie kodyfikować, nie robić ustaleń. Dobry przełożony dobrze zna swoich podwładnych i widzi, kiedy są w pracy nieobecni duchem. Może zamiast zdania „weź się w garść”, powiedzieć po ludzku: „odpocznij”.
Dobrze wiesz, że są sytuacje, w których pracownik nie zrobi swojej pracy tak, jak trzeba. Są silniejsze bodźce i nie warto z nimi walczyć. Lepiej wyciągnąć pomocną dłoń.
To nie jest żart. I nie zupełnie o drzemkę chodzi. Są firmy, gdzie tworzone są tzw. pokoje drzemki, gdzie pracownik pracujący w nadgodzinach nad projektem, może się zdrzemnąć. Warto jednak pomyśleć o miejscu, w którym pracownik będzie mógł odbyć prywatną rozmowę bez towarzystwa ciekawskich uszu.
Czasem potrzebujemy odrobiny prywatności, ucieczki, która sprawi, że za chwilę ze zdwojoną siłą wrócimy do pracy. Oczywiście, takie rozwiązanie może powstać wyłącznie w zespołach, do których pracy mamy zaufanie. W przeciwnym razie dodatkowy pokój socjalny może stać się miejscem przesiadywania całych grup, a efekt będzie odwrotny od zamierzonego.